Pisaliśmy ostatnio o Patyczaku i o video z jego poczynań na wodzie. Teraz przeczytajcie co nam napisał
Dakhla ostatnia przystań na drodze do "Czarnej Afryki"
To 60-tysięczne miasto znajdujące się na terytorium Sahary Zachodniej okupowanej przez Maroko. Sytuacja polityczna jest dość zawiła, wgłębianie się w nią zajęłoby nam zbyt dużo czasu. Nie zmienia to jednak faktu, iż Dakhla jest niesamowitym miejscem do uprawiania sportów wodnych. Kilka bardzo dobrych point breakow zapewniających świetne warunki do surfingu (przy dobrym dniu nawet 2 minutowe jazdy z falą), do tego wykwintne warunki do windsurfingu czy kite na fali, z wiatrem skośnie od brzegu, no i oczywiście niesamowite przestrzenie z kompletnie płaską wodą - freestyle heaven.
Do dakhli przyjechałem w październiku i spędziłem tu 5 miesięcy. Przez pierwsze dwa tygodnie zaskoczył mnie brak wiatru, dopisywały jednak fale i bardzo mocno wkręciłem się w surfing. Szybko jednak sytuacja się zmieniła - fale urosły i wiatr zaczął dmuchać praktycznie nieprzerwanie 20 - 30 węzłów. Windsurfing na fali kompletnie mnie pochłonął i niemalże zapomniałem o freestyle'u. Swell jednak nie trwa wiecznie. Ostatni miesiąc pobytu fala trochę ucichła, za to wiatr rozkręcił się nawet do 40 węzłów. Finalnie spędziłem kilka dni na speed spocie (woda tak plaska ze nawet nie ma najmniejszych zmarszczek), które wystarczyły mi aby opanować skopu i zacząć wykręcać podwójne air funnele. Jedynym można powiedziec "minusem" jest temperatura wody która nawet latem nie przekracza 19 stopni. Można oczywiście bardzo łatwo sobie z tym niuansem poradzić zaopatrując się w piankę 4/3, która w zupełności na panujące warunki wystarcza. Rok w Dakhli dzieli się na dwa okresy, od października do maja duże fale i statystycznie słabszy wiatr, resztę roku wieje bardzo silny wiatr - średnio 25 węzłów ale często ponad 40 kts lecz niestety wybrzeże staje się płaskie.
W Dakhli zatrzymałem się w kampingu Mussafir, który znajduje się mniej więcej w połowie półwyspu ( 7km do miasta, 1km od spotu wave i 25km od głównego spotu gdzie znajdują się wszystkie szkółki). Życie w kampingu odpowiadało mi bardzo, aczkolwiek wydaje mi się że zależy to w dużej mierze od osobowości i nastawienia. Cena jest bardzo zachęcająca (oczywiście jak to na arabski styl przystało - do negocjacji) finalnie razem z moja dziewczyną Lyndsey płaciliśmy trochę poniżej 100 euro miesięcznie. Trochę zajęło nam przyzwyczajenie się do tego, iż prąd działa tylko kilka godzin wieczorem, z czym wiąże się brak lodówek, pralek, telewizorów, sensownej toalety etc. Oczywiście Mussafir nie jest jedynym miejscem noclegowym w Dakhli. W samym mieście znajduje się parę hoteli i hosteli oferujących zakwaterowanie w różnym standardzie i zakresie cenowym, no i oczywiście na głównym spocie znajduje się 6 centrów oferujących zakwaterowanie, wypożyczenie sprzętu oraz lekcje. Ceny wachają się od 1000 euro za tydzień w Ocean Vagabond, po 350 euro w Dakhla Evasion. Każdy więc może znaleźć coś dla siebie.
Dakhla zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Warunki na wodzie niesamowite i nawet powiedziałbym że trudne do porównania z jakimkolwiek innym spotem. Początkujący się nauczy, zaawansowany podszkoli, a expert będzie miał świetną zabawę i super szanse na rozwój. Turystów na miejscu jest naprawdę mało co oznacza, że praktycznie cały spot jest do dyspozycji. Przestrzeń, przestrzeń i jeszcze raz nieograniczona przestrzeń.
Dzięki zaangażowaniu poznanego na miejscu francuza Guillume udało nam się zmontować krótki clip ukazujący namiastkę warunków i klimatu panującego w Dakhli. Mam nadzieję że wam się spodobał.
Do zobaczenia na wodzie.
As-salamu alaykum :)
Pozdrowienia z wietrznej Fuerty
Kuba Gasiewski vel. Patyczak lub pustynny kierowca karawany
