23.02.2006
Borsuk na Boracay

Victor Borsuk

Wawka....kiedy przyjechałem na lotnisku okazało się, że nie chcą wziąć naszego bagażu, bo linia lotnicza Cathy Pacific odrzuciła zgłoszone torby do golfa :D Po dłuuuuugich negocjacjach w końcu wytargowaliśmy z (okropną ) panią kierownik, że wyślą nam bagaż do Londynu, ale tam musimy się sami z nim bujać...no więc OK...nie mieliśmy wyboru...na początek chciała jeszcze od nas 4700 ziko...no masakra....

Ruszyliśmy lotem na heathrow...tam na odebranie bagażu i nadanie go, łącznie z odebraniem mieliśmy 2 h ....wyglądało kiepsko...skoro już kiepsko to do końca nie?! Lądując okazało się, że nie ma dla nas wolnego miejsca i musimy czekać....czas mijał a my staliśmy...w końcu dobiliśmy...ruszyliśmy po bagaże-doszły dość szybko ,a więc rzuciliśmy się biegiem, aby je nadać, a jak wszyscy wiedzą Heathrow jest lotniskiem BARDZO DUŻYM....więc biegnąc po pasach, jeżdząc windami i podziemnymi pociągami w końcu dotarliśmy na miejsce...tam okazało się, że nie ma już miejsc....i możemy lecieć następnego dnia-a oni w zamian rzucą nam 200 funtów (1300 ziko)...ale ponieważ mieliśmy lot z Hongkongu do Manili to odpadało...jakoś wyciągnęliśmy te miejsca-oczywiście każdy siedział osobno...ja poznałem modelkę Mai Wong -śliczna...samolot to Boeing 647 czyli piętrowy samolot z 9 miejscami w rzędzie(w każdym zagłówku telewizor)-parę ciepłych posiłków, kibelki :D (red. fajne połączenie modelki z opisem samolotu i kibelkami )

Siepływa :)

No i tak 13 godzin do Hongkongu- znowu dwugodzinna przeprawa i samolotem do Manili. Tam na lotnisku przywitały nas karaluchy na ziemi i zapach octu :D...wymieniliśmy cash i wpakowaliśmy się w dwie taxóweczki ;] Tam na lotnisko domestic po bileciki i na spotkanie z wujkiem Zbyszkiem :D ...mały chat, odebraliśmy bilety zjedliśmy nudels i wpakowaliśmy się do małego samolociku ...1 h lotu na wysepkę z lotniskiem złożonym z jednego pasa startowego i dalej w drogę...przebiegliśmy się z bagażem do nowej taksóweczki i do portu-tam spotkaliśmy kapele złożoną z dziadków i babć, która grała na skrzypcach i bębnach, aby wyciągnąć troszkę funduszu "for senior citizens"...wsiedliśmy na łódkę zrobioną z bambusa i żyłki i popłynęliśmy na Boracay - przywitał nas deszczyk i przeprawa przez wodę i zielone glony, gdyż łódki nie podpływają do brzegu... tam wynajęliśmy rowerki i pojechaliśmy do hotelu...

Transport by lokalesi



Teraz Jest już 8 dzień naszego pobytu! Staramy się codziennie pływać niestety czasem wiatru nie ma w ogóle, czasem wieje na 8 m kite! Staram się mieć całą rozmiarówkę kitów na brzegu . Jest tu jeden naprawdę dobry rider Troels Engholm (Duńczyk)-który robi wszystkie power hp i jest bardzo spoko ziomkiem:]
Warunki są dosyć trudne, jednak z dnia na dzień pływanie jest coraz lepsze!! Teraz zaczynam ostro trenować power hp z grabami, ale nie zdradzę w jaki sposób!! Ola Tomkowicz ćwiczy blind judge, a mój wujek biega po White Beach i czaruje turystki!!!

Pozdrawiam z cieplutkiego Boracay!
Victor Borsuk

sieFotografuje

Eska

Źródło:

Tekst : Borsuczek, fot.Pepe
top