09.01.2014
Dakti Film - Don't be blind

Cześć.

Skoro w zeszłym roku dużym powodzeniem cieszył się napisany przeze mnie tekst pod tytułem "Znowu wygrałem kolejne zawody" nie oznacza to przecież, że tegoroczne moje literackie pomysły wzbudzać będą entuzjazm. Nie znaczy to też, że powinienem napisać tekst lub zaproponować do obejrzenia film eksponując w nich chęć oddania pola, skromność i delikatność.To ostatnio nie jest modne, a w cenie jest arogancja i prostactwo. Z tym jestem na bakier, tak więc zdecydowałem się na zarozumialstwo, próżność i asertywność. Kontynuując ten tekst, idąc wytyczoną drogą zarozumiałości,mogę napisać, że:"wygrywanie kolejnych zawodów" też się mi nudzi i co wtedy pozostaje.... Przegrać.

To okazało się nie takie łatwe. Sześć tygodni ostrego treningu wystarczyło w tym roku by znowu
wygrać kitowe zawody. Moje zawody.Ambicja z kolei nie pozwalała przegrać tych najważniejszych, którym poświęciłem w tym roku pozostały czas. I tak jak w poprzednich latach myślałem głównie o kite, teraz poświęcam czas zaawansowanym konstrukcyjnie technologiom wbijania w ziemię betonowych pali i ścian. Nie ma czasu na porażki..., jest na nowe pomysły. A to kolejny z nich, który spróbuję opisać. Może wtedy łatwiej będzie pokierować krytyką tej prezentacji. Jak miało być, jaki był plan, co się udało przekazać, a co zwyczajnie sknocić. W końcu "śpiewać każdy może, czasem lepiej czasem gorzej....."



"Don't be blind". To nie film, to fragment Projektu, którym zajmuje się od kilku lat. Sam film powstawał cały ostatni roki został zrealizowany wokół banalnej treści jaką jest pływanie z kitem i wykonywanie w tym czasie akrobatycznych figur. Na ile skutecznie i cierpliwie zadaje pytania, a może daje odpowiedzi na te, które nie zostały jeszcze zadane.Odpowiedź na to pytanie zależy tylko od własnych doświadczeń widza. Film ten jest związany z końcem mojej kariery zawodniczej, w tym również z ciągłymi trudnymi wyborami o pogodzeniu kite z konieczną edukacja i innymi przyjemnościami czy obowiązkami. Tak więc film w założeniu nie miał być promocją niezrozumiałych, a przez to nudnych dla przeciętnego kitowego widza ewolucji powtarzanych w innych powszechnie występujących filmowych obrazach, wykonywanych przez kolejnych mistrzów kempingów, plaż czy nawet zawodów międzynarodowych. Bo cóż w tym zaskakującego i ciekawego. Na poważnych zawodach większość zawodników wykonuje te same ewolucje (bj5, 315, s3...). Jednym się to udaje lepiej innym trochę gorzej. Ocena sędziów jest taka jaka jest.Zwykle zawodnik lepszy w ocenie pozostałych zawodników w bezpośredniej konfrontacji pływa poza strefą zawodów w ocenie sędziów, po to, aby zostać tym gorszym, oczywiście w ocenie sędziów. Jak na razie musi tak być. Ale to przecież nie jest mój problem. Dużo w tym wszystkim amatorszczyzny, ale też mnóstwo zawodniczego talentu. Tak więc, sponsorzy się cieszą, że wydali prawidłowo pieniądze,a zawodnicy smucą, że znowu przegrali swoją kolejną szansę. Jak to na zawodach. Chcąc wygrać musisz być lepszy od obecnego mistrza, ale nie troszeczkę. Jednakże nie jest tak zawsze, nie musi być i nie jest.Wystarczy odnaleźć siebie. Don't be blind.

Na żadnych zawodach, ani na filmach nie widziałem zawodnika pływającego i wykonującego ewolucje, które rozpoczyna się płynąc tyłem do przodu czyli z tzw. blind. Śmiem stwierdzić , że jest to za trudne, zarówno dla amatorów jak i dla zawodowców. Zwyczajnie za trudne. Ewolucje z " blind'a" są więc sztuką, a nie pospolitą umiejętnością wykonywania znanych wszystkim kitowych akrobacji. Miarą umiejętności jest nie to co każdy potrafi zrobić z mniejszą, czy większą gracją, tylko to czego nie potrafi zrobić nikt. Książki piszą różni autorzy, ale Nobla dostaje tylko jeden.Dzisiaj to tylko ja, Tomek Dakti Daktera posiadam te wyjątkowe umiejętności pływania. Pokazuję to w net'cie pytam cały świat kto tak potrafi. I cisza. Bożyszcza kitowego sportowego świata udają, że nic o tym nie wiedzą. Zobaczymy jak długo (to zaproszenie dla juniorów).

Składając w film pojedyncze zarejestrowane sekwencje chciałem, aby nie tworzyły one obrazu przypadkowych scen i treści poczynając już od pierwszego wypowiedzianego przeze mnie słowa. Nie jest ono przypadkowe i w zasadzie tworzy lub odpowiada za całą dalszą jego treść i jest celowym ukrytym mało skromnym zamiarem. I tak element pływania w filmie, aczkolwiek ważny nie jest najważniejszy. Ważny był też dla mnie sposób powiązania ewolucji z blind'a, a więc kompletnie w mojej ocenie nowatorskich, z tytułem, który udało mi się wpleść w film, ze zwykłym toczącym się wokółmnie moim życiem.Bo co to w gruncie rzeczy znaczy Don't be blind. Jak na to odpowiedzieć w ciągu zaledwie kilku minut kitowego filmu? W końcu dla kogo i po co powstał ten pokręcony Prolog i filmowy rebus przedstawiający wykoślawioną w niezrozumiałej konwulsji sylwetkę kitowego marzyciela? Don't be blind. Nie warto.

Tomek Dakti Daktera

Pamiętając o treści filmu dziękuję Maćkowi Magowskiemu, który wypełniał szczelnie i cierpliwie rolę kamerzysty, reżysera i scenarzysty znosząc dzielnie moje maruderstwo.

Kuba

top