Od dobrych kilku dni wiadomo było, że w kierunku Polski zbliża się orkan "Ksawery". Oznaczało to pojawienie się bardzo silnego, wręcz huraganowego wiatru. W środę 4 grudnia zadzwonił do mnie Maciek "Stanley" Stankowski i poradził mi, abym spojrzał na prognozę dla Kiekrza. Odpaliłem windguru, a tam 30 knts do 50 w szkwałach! Warunki niezbyt często u nas spotykane, nie mówiąc już o tym, że w śródlądziu. Szybka decyzja - w piątek koniecznie schodzimy na wodę, takiego czegoś nie można przegapić. W czwartek udało nam się załatwić suchy kombinezon (rybacki), więc nie ma odwrotu!
Pomimo że wieczorem zaczął padać śnieg nie mogliśmy się poddać.
W mikołajkowy piątek w 5 osób około godziny 11 udaliśmy się do Kiekrza, do poznańskiego AZS-u. Kiedy wysiedliśmy z samochodu, przeleciał nam przed oczyma kawał perforowanej plexi, a w głowie jedna myśl :"jest!". Temperatura 2°C, piękne słońce, kierunek wiatru - zachód, na brzegu 20-35 knts. Stanley otaklował 3.9, a Wiwo 4.2, ja w tym czasie napaliłem w kominku, aby można było się ogrzać i przeprowadziłem krótką rozmowę z panią z Głosu Wielkopolskiego, która przyjechała zaciekawiona informacją na tvn24.pl. Szybka zmiana ciuchów, Stanley przywdział rybacki kombinezon i kolorowe rękawiczki, co sprawiło, że wyglądał jakby się wybierał na połów krabów na Morzu Północnym, a Wiwo, poza 2 pianami, piękne i stylowe "rękawiczki Pani Domu".
Punkt dwunasta chłopaki ruszyli na wodę! Ciężkie bicie serca, dreszcze, a z drugiej strony pasja połączona z ekscytacją, którą ciężko opisać. Już po dwóch halsach okazało się, że tak naprawdę wieje od 15 do 50 knts, "momentami na 3.9 zabija! A za chwilę nie da rady zrobić startu z wody, uroki Kiekrza" - komentował podniecony warunem Stanley. Niestety, jak się okazało, rękawiczki do czyszczenia kibelka okazały się niewystarczające i co parę halsów trzeba było wyskakiwać z wody, by się ogrzać. Podsumowując, chłopaki zaliczyli 3 sesje po około 30 minut w praktycznie każdych możliwych warunkach atmosferycznych od pięknego słońca, przez deszcz, po śnieg. Jak sami stwierdzili, da się pływać, a "Ksawery" nie taki straszny. Pozdrawiamy serdecznie wszystkich, którzy także podjęli się wyzwania zmierzenia się z Ksawerym. Zapraszamy do wspólnych i częstszych wypadów na dechę!
autor: Jarek Łęgowski