Pod koniec lata (polskiego lata, bo w innych miejscach to właśnie lato się zaczyna), zaczęły sypać się rekordy w kitesurfingu. W ciągu ostatniego miesiąca, w internetowych mediach krążą co najmniej trzy, a nawet cztery takie rekordy, w tym próby z Polski też.
O tych kitesurfingowych rekordach cóż powiedzieć, żeby z jednej strony nie urazić, a z drugiej się wyrazić... Rekordy w kitesurfingu biegu ludzkości raczej nie zmienią, choć tytuł najszybszej jednostki napędzanej wiatrem "World Sailing Speed Record" brzmi dumnie. Dlaczego brzmi dumnie? Bo ma w sobie coś romantycznego, odwiecznego, globalnego - wyścig z żywiołem na wiele sposobów. W między czasie gdy wydawało się, że tylko największe multihulle (katamarany, trimarany) są w stanie pokonać magiczne 100 km/h powstał windsurfing i kitesurfing - malutki lekki sprzęt, bez wielomilionowych budżetów, jednoosobowy i....w 2010 roku Alexandre Caizergues popędził magiczne 100 km/h zapisując się prawdziwie złotymi literami w księdze rekordów Guinnessa, a także w świadomości wszystkich pokonanych milionerów, syndykatów, super jachtów i projektantów multihulli, którzy walczyli między sobą o tego Świętego Graala.
A jak jest z innymi kite-wyczynami? Czy można je położyć na jednej szalce wagi razem z rekordem 100 km/h czy raczej dopisać je do kategorii "pierwsza zakonnica na Mount Everest" ??? Nie od dziś wiadomo że opasła księga rekordów Guinnessa jest już tak opasła, że nie jara pospólstwa jak dawniej, bo prawdziwe rodzynki i tak giną w jakże przysłowiowej "kupie gówna".
Wracając do naszych ostatnich rekordów, na pewno nie można odmówić ich autorom samozaparcia, wytrzymałości organizmu i odporności na ból. Tylko czy to już wystarczający powód aby puszczać w świat bąki licząc na splendor? Ja wiem, że wszystko jest dla ludzi, dlatego ocenę ostatnich kite wyczynów pozostawiam wam samym, miejcie tylko na uwadze że samozaparcie, wytrzymałość i odporność na ból jest również codziennością wielu chorych i kontuzjowanych, których do Księgi Rekordów Guinnessa nikt nie wpisze. Kolejnym problemem jest również to, że rekordy w kitesurfingu mogą mieć dziesiątki kategorii - strapless, directional, hydrofoil, non-stop, z przerwą, z asekuracją, bez asekuracji. Jak tu się w tym wszystkim połapać i zdecydować który rekordzista jest rekordzistą?
1. Francisco Lufinha - najdłuższy dystans pokonany na kitesurfingu non stop, ze strapami, 15 wrzesień 2013
Atak na rekord Francisco planował od kilku lat, ale dopiero kilka miesięcy wcześniej zaczął serio na ten temat myśleć. Kiedy odkrył, że przepłynięcie wzdłuż brzegów Portugalii bez zatrzymywania zapewni mu World Record na najdłuższym dystansie na kite poczuł dodatkową motywację i zaczął się przygotowywać. W ramach treningu spędził nawet 24 godziny na desce w basenie, aby dowiedzieć się jak jego ciało zareaguje (ma 30 lat) na tak długie stanie na nogach.
Cel numer jeden czyli pokonanie 200 mil morskich na kitesurfingu został osiągnięty, następnie dołożył jeszcze 100 mil w ciągu kolejnych godzin, a więc spędził na kitesurfingu ponad 28 godzin przepływając 305 mil morskich czyli 564 km. W czasie próby toważyszyła mu łódź asekuracyjna, płynął na desce kierunkowej z footstrapami. World Rekord w kieszeni.
Informacyjnie dodamy, że ogólny (jest wiele kategorii - jednoosobowy, trimarany, jednokadłubowce, jednostki do 60 i ponad 60 stóp itd.) rekord dystansu na wodzie non-stop w ciągu 24 godzin wynosi 908 mil morskich czyli 1681 km i od 2009 należy do załogi trimaranu Banque Populaire. Co ciekawe w księdze rekordów Guinnesa jest lepszy wynik na kajcie niż Francisca - 401 nm (645 km) w ciągu 24 h, należący od 2012 roku do Rimas Kinka z Litwy, hmmmm.
2. Richard Branson i The Virgin Kitesurf Armada 318 kajciarzy pobiła World Record największej liczby kajciarzy płynących downwind, akcja charytatywna, 15 września 2013.
Sir Richard Branson lubuje się w rekordach Guinnessa, ma ich kilka na swoim koncie. Z tych kajtowych, to jest najstarszą w osobą która przepłynęła na kite Kanał LaManche (Kanał Angielski), pokonując na kajcie ów kanał również z najlepszym czasem. Pozostałe rekordy (żeglarstwo i lotnictwo) znajdziecie przez Google.
3. Janek Lisewski, najdłuższy dystans pokonany na kitesurfingu, strapless (była przerwa na zmianę latawca), 1 września 2013
Janek przez 24 h pływania na home spocie Zatoka Gdańska (szacun za wiarę w polski wiatr), pokonał 426 km strapless, zatrzymując się na w nocy na herbatkę i obecnie dzierży "Greatest distance strapless kitesurfing in 24 h" Guinness Rekord. Relację można przeczytać pod tym adresem
www.masterkiteboarding.com
4. Tadeusz Niesiobędzki - Latający Tadek Dziadek, kitesurfing z hydrofoilem, 365 km w 12h 30 min, 17 sierpni 2013
Tadeusz zdecydowanie wyróżnia się z pozostałych kite rekordzistów. Tadeusz płynął na zdobywającym popularność hydrofoilu i w ciągu 12 godzin pokonał 365 km - strach pomyśleć co by było gdyby płynął przez 24 h :)
Postać Tadka ciekawa - cytujemy prosto z jego strony: "W Latach 80 jako pierwszy w regionie zacząłem pływać na windsurfingu, potem na kitesurfingu. Moje zainteresowanie WINGO sięga wczesnych lat 80-tych, kiedy to podczepiłem hydroskrzydło pod moją deskę". Informacyjnie dodam jeszcze że Tadek ma skończone 60 lat. Ciekawych odsyłam na stronę
www.wingokite.com/re300/
Jego rekord ciężko przyrównać do czegokolwiek, bo i trasa nietypowa i sprzęt niecodzienny. Era rekordów na hydrofoilach z kitesurfingiem dopiero się zaczyna, rekordy z kajtem na hydrofoilu czekają na swoich zdobywców.
A Wy, co sądzicie o kite rekordach i rekordzistach? Są inspiracją, czy w ogóle was to nie interesuje? Jak wyglądają poszczególne kite rekordy na tle innych dyscyplin sportowych i odwiecznego dążenia człowieka do bycia NAJ w czymś, a w obecnym wymiarze Księgi Rekordów Guinnessa niestety w czymkolwiek?