24.07.2013
Surferzy ratują rozbitków w okolicach Gdańska!

Wczorajszy dzień na długo pozostanie w pamięci tym, którzy lubują się w ujeżdżaniu bałtyckich fal. Z pewnością na jeszcze dłużej będą wspominać ten dzień dwaj uratowani żeglarze, którzy wypadli z pokładu swojego jachtu i 2h dryfowali w wodzie zanim nie zostali zauważeni przez grupkę surferów ujarzmiających fale w Górkach Zachodnich niedaleko Gdańska.

Paweł i Jacek z rozbitkamiPaweł i Jacek z rozbitkami

Oto relacja Pawła Tarnowskiego (członek kadry RSX), który brał czynny udział w ratowaniu rozbitków:

"We wtorek 23go lipca podczas sesji na wodzie w Górkach Zachodnich (GDAŃSK), grupa windsurferów uratowała życie dwóm żeglarzom którzy wypadli z jachtu podczas sztormu na Bałtyku. Do akcji doszło wczoraj około południa. Na Bałtyku szalał sztorm, więc był to idealny dzień do pływania na windsurfingu i kitesurfingu, bo duże fale i mocny wiatr to najlepsze warunki do skoków i jazdy na fali. Tego dnia na spocie było nas kilku. Trojmiato, czyli Maciek Dziemiańczuk, Jacek Ciesielski, ja i inni oraz Płock czyli Jacek Bednarski. Wtajemniczeni znali spot i po pływaniu nie żałowali sesyjki, bo falki były naprawdę ładne. Naszej obecności na pewno nie pożałowali też tamci. Dwóch ludzi w skrajnym wyczerpaniu, którzy od dwóch godzin dryfowali w rozhulanym Bałtyku w sztormiakach, butach i kapoczkach, które ledwo utrzymywały ich na powierzchni. Taka sytuacja nie dawała im większych szans na przeżycie. Młodszy żeglarz był przytomny, natomiast starszy był na skraju wyczerpania. O rozbitkach poinformował mnie Dziemian.

Pogląd na warunki z jakimi zmagali się żeglarzePogląd na warunki z jakimi zmagali się żeglarze

Spłynął, żeby mnie zawołać, bo chłopaki na windsurfingu nie byli w stanie holować tonących. Mogli im podać deskę żeby nie utonęli ale fale znosiły ich na falochron. Od razu ruszyłem z pomocą. Na miejscu był już Jacek Bednarski, który jako pierwszy ich zauważył. Cała akcja toczyła się tuż przed przybojem, i szczerze mówiąc nie wiem czy starszy pan przeżyłby taką mielonkę. Gdyby nie Jacek, marny los czekałby wycięczonych panów w kapokach. Oszołomionego dziadka wziąłem na hol i zacząłem ciągnąć do brzegu. Młodszy miał trzymać moją deskę i uciekać z Jackiem od przyboju i falochronu. Płynęliśmy tak chwilę i nagle jak jak manna z nieba pojawił się Grzegorz Mańkucki (trener z GKŻ GDAŃSK) na motorówce. (Jak się potem okazało, wypłynął popatrzeć jak sobie pływamy i skaczemy). To był cud. Grzesiu szybko zapakował chłopaków do motorówki i popłynął do portu w Górkach zachodnich gdzie została im udzielona pomoc. Poza skrajnym wyczerpaniem rozbitkom nic się nie stało. Co się stało z jachtem.... również nieciekawa sytuacja. Panowie wypadli z jachtu, który płynął na silniku. Pech chciał że silnik był zatankowany do pełna. Po akcji szukano łódki, ale znalazła się dopiero dziś -> ponoć uderzyła w plażę w Sobieszewie. Dobrze że się znalazła, ale niefajnie że rozbita na plaży. Całą akcję przypadkowo zarejestrowała moja kamera GoPro, którą założyłem na pływanie. Wiadomo, że gopro wypłaszcza obraz, tym bardziej, że ujęcie jest z góry więc dla zobrazowania wczorajszych warunków zamieściłem również szybkie ujęcie z brzegu z kamery znajomego. Falka jest - nie powiecie."



Chłopakom biorącym czynny udzial w ratowaniu rozbitków nalężą się duże brawa i podziękowania. Ciekawe co na to oburzeni trójmiejscy plażowicze, którym coraz częściej przeszkadza, że ktoś na plaży może robić coś innego niż leżenie plackiem z puszką w ręku...

Fred

Źródło:

Paweł Tarnowski
top