O Jacku Gadzinowskim mogliście już słyszeć u nas w serwisie za sprawą dwóch publikacji jakie popełnił swego czasu,
o polskich realiach w kitesurfingu i wakeboardzie oraz
kilka porad jak skutecznie szukać sponsorów.
"Odchodzę, jadę na Dominikanę"
powiedział do swojego szefa Jacek Gadzinowski. Nie odpowiadała mu rola demiurga, korporacyjne absurdy i używki jako metoda na codzienność. I choć wiele osób nazwało go idiotą, nie żałuje swojej decyzji o odejściu z systemu korporacyjnego, na którym nie zostawia suchej nitki.
"... wciąż mam propozycje z korporacji i agencji reklamowych, które z chęcią zatrudniłyby mnie na stanowisku dyrektora sprzedaży internetowej czy eksperta od marketingu. Tylko nie wiem, czy na dzień dzisiejszy bym się tam odnalazł, bo ważniejsza jest dla mnie prognoza wiatrowa i czy można pojechać popływać, albo jaki rozmiar latawca powinienem dzisiaj wybrać. Abstrakcja? Dla mnie już nie. To moje życie.
Zachęcamy do przeczytania
wywiadu z Jackiem w serwisie natemat.pl, w którym o realiach dużego miasta oraz uzależnieniu od kitesurfingu opowiada "ex żołnierz korporacji", który został surferem.