We wszystkich sportach wodnych występuje problem z prawdopodobieństwem utopienia się. Długi czas pod wodą bez dostępu do tlenu to głównie domena big wave surferów. Wielu tak straciło życie. Naukowcy z Boston Children's Hospital ogłosili w zeszłym roku, że przeprowadzone przez nich testy ze wstrzykiwaną formą tlenu odniosły porządany skutek. Grupie amerykańskich naukowców udało się "spakować" tlen do mikrocząsteczek, które poprzez iniekcję bez wyrządzania szkód łączą się z ludzką krwią. Dostarczają w ten sposób tlen bezpośrednio do układu krwionośnego. Testy przeprowadzone na królikach z zablokowaną tchawicą pozwoliły na podtrzymanie życia przez ponad 15 minut.
Oczywiście pozostaje jeszcze wiele pytań bez odpowiedzi i nie przeprowadzano żadnych testów na ludziach. Można jednak podejrzewać, że za kilka dobrych lat temat nabierze rumieńców. Kto wie może niedługo na line-upie zaczną pojawiać się surferzy z jakąś formą tlenu w kapsułkach.
Do zdań zaczynających się od: "amerykańscy naukowcy" zawsze trzeba podchodzić z pewną rezerwą. Jednak prace nad zmianą formuły dostarczania tlenu do organizmu na pewno trzeba uznać za ciekawe nie tylko z surferskiego punktu widzenia. Warto też dodać, że głównym sponsorem badań jest Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Podejrzewam więc, że priorytetowym zastosowaniem nie będzie big wave surfing...
Tutaj
link do artykułu sprzed roku na temat badań.
