18.06.2013
Błażej Ożóg o swoim starcie w Mistrzostwach Ameryki Północnej
Za każdym razem, kiedy lecę do Stanów mam rogala na twarzy i myślę tylko o tym, że znowu spotkam te pokręconą ekipę, która nie wiedzieć czemu od 3 lat rozdaje karty w kiteracing'u. Klimat jaki panował na tych zawodach jest niedopisania. Wszyscy zawodnicy nieważne na jakim poziomie, są strasznie pozytywnie nastawieni i chętni poznać nowych zawodników. Podczas oficjalnej kolacji na otwarciu zawodów spędziłem 4 godziny na rozmowie ze starymi znajomymi jak i kompletnie mi obcymi osobami, a trwało by to wszystko dłużej gdyby nie to że jet lag już ściął mnie z nóg.
Całe zawody można powiedzieć że odbyły się na lekkim luzie, skippers meeting był zawsze o 12 godzinie ze względu na to że dopiero od tej godziny wiatr się stabilizował i później rozgrywane było 8 wyścigów po 4 dla każdej floty. Pierwsze dwa dni zawodów musiałem przyzwyczaić się do warunków na wodzie. Miałem nie lada problemy żeby dusić mocne szkwały, przejeżdżać płynnie w dziurach i kontrolować deskę w tym czopie i dziwnym prądzie. Kwalifikacje zakończyłem na 7-mej pozycji z Tomkiem Janiakiem depczącym mi po piętach na 8 miejscu. Gdyby nie pomoc Kena Winnera byłoby naprawdę ciężko, dzielił się on ze mną wiedzą na temat prądów co było dobrym ułatwieniem dla mnie!
Po tych dwóch dniach przyszedł czas na ściganie się w pełnej czołówce w złotej flocie. Byłem naprawdę zadowolony z moich wyników, udało mi się kończyć biegi na 3 i paru 4 pozycjach. I tak do finałów wszedłem na 5 pozycji. Popłynęliśmy 4 medalowe wyścigi z tylko 10 najlepszych zawodników. Pierwszy wyścig poszedł dobrze, zakończyłem go na 4 pozycji z nadzieją na pokonanie Briana Kendera i Adama Kocha, którzy byli w moim zasięgu. Drugi wyścig zaczął się całkiem dobrze na górną boje wszedłem w ścisłej czołówce ale dobrze popłynięty downwind pozwolił mi wskoczyć na drugą pozycje. I tak z dobrą przewagą zaraz za Johnym Hainekenem i Ricardem Lecesse wszedłem na górną boje jako 3 zawodnik. I od tego momentu wszystko się posypało. Lecąc ostatni downwind wpadłem w ogromną dziurę wiatru, latawiec wpadł mi do wody i przez moment nie mogłem go postawić. Zakończyłem ten wyścig na 5 tej pozycji jednak już nie mogłem znaleźć z powrotem tego skupienia w sobie, co wcześniej. Ostatnie dwa wyścigi medalowej serii przepłynąłem walcząc chyba sam ze sobą.
Popełniłem masę błędów na tych zawodach, ale jestem zadowolony bo wiem że jestem w stanie ścigać się na równi z czołówką świata i że mój sprzęt działa bez zarzutów. Zawody zakończyłem na 6 pozycji tracąc 0.3 punktu do Adama Kocha, Tomek natomiast na 8 pozycji overall i 2 w konkurencji masters.
Chciałbym podziękować wszystkim którzy zarywali nocki żeby oglądać nasze wyścigi w live streaming'u. Dzięki wielkie za wsparcie, daje mi to pozytywnego kopa na kolejne zawody.
Poniżej możecie zobaczyć promocyjne video Błażej i jednego z jego sponsorów Etisoft -firmę z Gliwic, producent etykiet, która od 2010 roku sponsoruje Błażeja i jest bardzo zaangażowana w kita i we współpracę ze swoim team riderem.