Zima na Norh Shore na Oahu na Hawajach. Chyba
największe zagęszczenie pro-surferów na kilometr kwadratowy na świecie.
Dla garstki najlepszych surferów świata to fajny czas -
mieszkają w domach należących do brandów surfowych przy samych spotach. Mają swoich kucharzy, widok na ocean z sypialni i ponoć "teamowe" masażystki...
Ale to życie-marzenie ścisłej czołówki. Reszta która chce się pokazać na surf-scenie musi sobie poogarniać lokum na zimę (co to za zima?!)
Spędzić zimę na łodzi w górach? Czemu nie!
Alex Smith - surfer bez głównego sponsora pochodzący co prawda z niedaleka, bo z innej hawajskiej wyspy Kauri poradził sobie w dość oryginalny sposób:
Zwykle odkładam wszystko na ostatnią chwilę. Więc gdy miałem znaleźć lokum na Norh Shore, zacząłem to robić dzień przed przylotem. Na szczęście mama mi pomogła i znalazła starą łódź rzeczną, która stoi w górach zamieniona na domek. Na początku się martwiłem, ale okazało się że to najlepsza miejscówka!"
Na łodzi była słodka bieżąca woda i wi-fi. Alex nawet się cieszył, że był trochę z dala od centrum surfingowych wydarzeń i zamiast bujać się po team'owym domu Nike, kontemplował hawajskie góry siedząc na łodzi. Ludzi byli mega zdziwieni gdy po raz pierwszy ujrzeli jego lokum. Jak twierdzi Alex - dziewczyny były łodzią bardzo zajarane.
Mieszkanko Alexa