Dahab. Nowy miesiąc, nowe przygody, nadzieje, przyjaźnie i dawno poznane już przez mnie miejsce, ale wciąż odkrywane na nowo. Po wiosennym rozpływaniu w Barcelonie i po wspaniałym miesiącu uczenia windsurfingu w Jastarni, jestem tutaj w Egipcie.
Pierwsze dni nie wiało. Zaaklimatyzowaliśmy się, odwiedziliśmy starych znajomych i znaleźliśmy mieszkanie. Luda mówi, żebyśmy pojechali razem do Ras Abu Galum znanej jako Blue Lagoon - beduińskiej wioski, bo tam ma wiać. Płyniemy. Noc, rybacka łódka, 9 osób, 9 desek, 126 litrów wody i gwiazdy układające się w drogę mleczną... ładnie tu;).
Zaczęło się pływanie!
Codziennie przez 5 dni 20-30 węzłów i po 6 godzin na wodzie. Wszyscy byliśmy strasznie podekscytowani, Luda, Maria i Natashon z Rosji, Michał z Polski, Seba ze Słowenii, Mohamed z Egiptu i ja. I jeszcze dwóch chłopaków, ale im raczej się nie podobało. Po 2 dniach wrócili, odstraszeni brakiem bieżącej wody i światła, muchami i innym rytmem życia podyktowanym przez wschody i zachody słońca (spanie o 20 i pobudka o 4-5 rano). Za to dla nas był raj, pływaliśmy dużo, leżeliśmy, piliśmy beduińską herbatkę i raczyliśmy się konserwami. Udało nam się też trochę nagrać materiału na kamerkę Air PRO, ale niestety później nam padła i juz do końca wyjazdu nie odżyła...
Seba: -Ej, Luda co to?!
Luda: - Nie wiem, jakaś dziwna ryba
Michał: - Hmm.. zawołajmy Mohameda!
Mohamed: Ciiiiiiii...!!! łapu capu
I mięliśmy na obiad 5 pięknych kalmarów złowionych prosto z morza:D
Po Ras Abu Galum wróciliśmy do Dahabu na nie całe 3 tygodnie. Większość dni pływaliśmy przy ok. 20 węzłach! Skoncentrowałam się na spocku, przechodzeniu na switcha i zawietrzną i switch voulcan'ie. Nadeszło też 5 dni bezwietrznych i całodniowe plażowanie.
Jako wisienkę na torcie i uwieńczenie tripa potraktowaliśmy ostatnie 3 dni wyjazdu znowu płynąc do Blue Lagoon.
Prognoza była na 40 węzłów i cały Dahab od kilku dni o tym szeptał. Tak jak się zapowiadało, tak i się stało. Pływaliśmy do upadłego aż bomy wypadały nam z rąk;).
Zawsze, kiedy muszę się żegnać, jest mi smutno. Przywiązuję się do ludzi i miejsc. Z drugiej strony koniec jest początkiem czegoś nowego. To był udany wyjazd, duży progres i dużo uśmiechu. Zacznę więc nowy miesiąc w Polsce, a później... będzie to, co ma być później;).
Pozdrawiam,
Kamila Tomkiewicz
(Tabou, Gaastra, EASY Surf Shop)
P.S. "Do zobaczenia tam, gdzie żagle jak motyle wypełniają wolne przestrzenie"! trener Witold Nerling