Po ostatnich zawodach Pucharu Świata PKRA w Kitesurfingu w Niemczech w St.Peter Ording wróciłam do Polski. I tak jak zwykle zadawano mi masę pytań. Jak poszło? Jak pływają pozostałe zawodniczki? I czemu jeszcze nie jestem na pierwszym miejscu? To nie są dla mnie łatwe pytania do odpowiedzi. Jestem zadowolona z poziomu sportowego jaki w tym roku reprezentuję i z zawodów podczas Pucharu Świata PKRA. Jednakże w najważniejszych momentach zawodów przegrywałam z różnych przyczyn w finałach lub półfinałach tak więc zajmuję obecnie trzecie miejsce w całym Pucharze PKRA.
Zawody są dla mnie adrenaliną motywującą do intensywnych treningów. Dla sponsorów są wykładnią mojego poziomu i wysokością zaangażowania w to co robię. Dzięki startom mam również wspaniałe zdjęcia i filmy dokumentujące moje starty. A jeżdząc za zawodami mam mozliwość poznawać nowe egzotyczne kraje i fantastycznych ludzi. Ale zawody to z drugiej strony loteria gdzie szczęście może ci sprzyjać lub to nie jeśli jest to akurat twój dzień. Podczas 7 minutowego pokazu pomiędzy czterema bojami musisz zaprezentować najlepsze swoje tricki ( teraz maksymalnie 9 w jednym pokazie ).
Na treningach ćwiczymy jak wypaść najlepiej podczas takiego krótkiego pokazu, poczynając od łatwiejszych skoków a kończąc na najtrudniejszych. Ale jestem niemalże pewna, że podczas zawodów trudno jest zrealizować założony plan. Wiatr często płata psikusa słabnąc lub wzrastając nieoczekiwanie i nie ma znaczenia, że rano przygotowałaś wszystkie swoje latawce to na wodzie jesteś z tym jednym który wydawał się najlepszy na najbliższe 7 minut heatu.
Często też prąd i fale spychają cię w kierunku brzegu uniemożliwiając wykonanie najtrudniejszych skoków. Czasem jest to też konkurentka która pływa zbyt blisko przeszkadzając w pływaniu.
Są też takie dni kiedy na innym kontynencie masz po prostu doła, brak ci siły po długiej podróży i masz jetlag po niewyspaniu się w zatwardym łóżku i po całym dniu na palącym słońcu. Normalnie byś nie zauważała tych problemów ale zawody to coś specjalnego i najdrobniejsza niedogodność wyprowadza cie z równowagi.
Ostatnie zawody PKRA w Niemczech trwały dziesięć dni. Każdy dzień był inny - ciepło i nie wiało, deszcz i wiatr ponad 40 węzłów. Mogliście o tym przeczytać na stronie PŚ PKRA. Pierwszą eliminację skończyłąm na drugim dobrym miejscu. Tego dnia wiatr robił z nas sobie żarty, zmieniając się z każdą godziną. Po dwóch dniach zaczęliśmy drugą eliminację. Mój heat był kompletną klapą. A tyle przygotowań do tych zawodów. Co się stało że przegrałam i zajęłam trzecie miejsce? Po prostu moja przeciwniczka była lepsza i nie ważne że wiatr nagle wiał z siłą dwukrotnie większą niż na początku. Liczy się efekt końcowy.
Po zawodach w Niemczech przeniosłam się nad Polskie wybrzeże do Łeby gdzie odbywały si kolejne zawody Ford Kite Cup. Wiatr wiał z porządną siłą z zachodu także na 6m kitecie mogłam zaprezentować nowe skoki. A co najważniejsze wreszcie wygrałam jakieś zawody, co bardzo mnie pozytywnie motywuje do kolejnego Pucharu Świata na Fuertaventura.
Podsumowując : Zawody to gra w której jest tylko jeden zwycięzca, a pozostali są przegranymi. Są również poważne przeszkody z którymi nie masz szans walczyć. Siedem minut na zaprezentowanie swoich najlepszych umiejętności nie zawsze w najlepszych warunkach o których wspominałam powyżej. Ponadto ogromny wpływ stresu podczas treningu, podróży, kontaktu z mediami, samych zawodów zwyciężania i przegrywania. I dochodzisz do wniosku, że możesz być najlepsza a nie wygrać jeszcze w tym roku żadnych zawodów Pucharu Świata.
Karolina Winkowska