Witam, na początku chciałbym bardzo podziękować wszystkim którzy w czasie zawodów wspierali mnie w Polsce jak i na miejscu w Pozo, bardzo mi było miło, szczególnie jak się trafia na Kostera:)
Pierwszy start w tym roku za nami, muszę powiedzieć, że zaliczyłem 2 puchary świata PWA i na każdym nie schodziło poniżej 30 węzłów, jednak to co się działo w Pozo przechodziło ludzkie pojęcie,
dzień w dzień po 50-60 węzłów, dwa razy w ciągu całego tygodnia użyłem żagla 3.7, a 3.3 schowałem dopiero ostatniego dnia.
Może tak w skr?cie trochę o zawodach, o których dowiedziałem się na ostatnią chwile, 5 dni przed, ponieważ starałem się o dziką kartę, a procedury są takie a nie inne i trwało to dość długo. Na miejscu byli już moi teamowi koledzy Nikodem i Przemek ostro trenując do sezonu i startów na przyszły rok w PWA, mam nadzieję że sam nie będę już jeździł.
Pierwszy heat płynąłem z Hiszpanem Litterscheidt, na szczęście nie lokalesem, zrobiłem swoje na przeżaglowanym 3.3 przez 12 minut i udało się przejść do następnej rundy, gdzie czekał już rozpisany i gotowy do akcji Koster. Zaczęliśmy rywalizację, początek heatu skupiłem się na skokach, ustałem dwa ładne backloopy i jednego one handed, dwa tabletop front loopy i zacząłem łapać 2 najlepsze falę, jednak zauważyłem że na spocie jestem tylko ja sam, Kostera nie ma, a minęło już 8 minut. Patrze na brzeg, na flagi, ale wszystko gra, zielona wisi, myślałem, że już sobie spłynął bo zrobił co trzeba i nie ma sensu, a tu nagle wylatuje z brzegu na pełnym gazie, skaczę przede mną strasznego podwójnego i ląduje, bezczelnie posyła mi uśmiech i leci dalej. Jak mi później chłopaki opowiadali, do tej 8 minuty prowadziłem heat, bo Kosterowi nic nie wychodziło, potem go zmieliło na bunkier i spłynął zmienić żagiel. Potrzebował czterech halsów, żeby nabić pełną możliwą ilość punktów, jeden podwójny, push tweaked, a na powrocie na jednej fali dwa razy Shaka i dwa razy Taka!
Pewne było, że odbędzie się podwójna eliminacja, przy prognozie która nie schodziła poniżej 40-50 węzłów, chyba że w nocy do 30;) Zostałem rozpisany z kolejnym Hiszpanem, E-88 Albert Pijoan z którym miałem bardzo wyrównane szanse, w skokach staliśmy podobnie, nawet dzięki tym one handed miałem przewagę, jednak moją słabszą stroną była fala na prawym halsie, a szczególnie na przeżaglowaniu. Wychodziły mi wcześniej 360 na fali, jednak nie miałem okazji spróbować jej w heacie, a fali trzeba było szukać niestety na bunkrze, co wiąże się z ryzykiem mielonki i jeżozwierzy. Pijoan właśnie miał taką okazję i ustał goitera, jak sam później mówił, nie wiedział jak to się stało, ale się udało, pływa lepiej w zawodach niż na wolnym co zauważyli chyba wszyscy i przeszedł dalej gdzie czekał Voget.
Podsumowując całość myślę, że można było powalczyć bardziej, jednak jak się tam jest na wodzie, wszystko wygląda inaczej. Liczy się moment, prawdziwe umiejętności i trochę szczęścia do fali. Przed nami kolejny przystanek PWA na Teneryfie, jesteśmy już 2 dzień w El Medano, warunki wyglądają bardzo obiecująco na zawody, sprzęt dopływa jutro, będę dopracowywał push tweak i 360 na fali, także będzie z czym powalczyć, polskie wsparcie jest na wyspie, będzie dobrze.
Pozdrawiam
Robert Bałdyga (Quiksilver, Quatro, MauiSails, Energysports.pl, Restauracja Weranda)