28.05.2012
Kaziu i Gwizdek Siódemczeka

To już chyba miało tak być, wiedziałem od kiedy się przebudziłem, że coś jest nie tak. Za oknami było jeszcze ciemno, zimno i kości mnie bolały. Chwilę posiedziałem na łóżku by dojść do siebie. Szła zmiana pogody i reumatyzm dokuczał mi bardziej niż zwykle. Irena spała w pokoju obok ale nie chciałem jej budzić więc ubrałem się po cichu i wyszedłem z domu. Na werandzie stała już przygotowana wcześniej zdezelowana wędka i stary telewizor. Zawsze biorę go ze sobą jak idę na ryby. Dziadostwo łapie zasięg tylko nad jeziorem i jest to jedyna szansa by zobaczyć w nim coś innego niż śnieg, a przecież trzeba wiedzieć co się na świecie dzieje. Tego dnia od jeziora bił chłód, szczerze wątpiłem, że uda mi się złapać jakąś rybę. Po chwili wahania zacząłem rozkładać toboły, gdy nagle coś spłoszyło ptaki z pobliskich drzew.

Bogo

Źródło:

Mateusz Kaźmierczak
top