Karol Perkowski Witam wszystkich czytających
mnie po raz pierwszy i Daktiego po raz...niech pomyślę - 10...000.
Od Wielkanocy 2011 roku przebyłem z Tomkiem ok. 35 tys. km i spędziłem ponad 60 dni na wodzie. To wystarczający czas, aby patrzeć na siebie na różne sposoby, czyli
znaleźć powód do awantury albo zadymy. Szczególnie uwzględniając nasze zakapiorskie charaktery. Ale cóż, okazuje się, że mamy na tyle odwagi, aby kolejny raz wspólnie odwiedzić dobrze znaną nam El Gounę.
Pomysł pojawił się spontanicznie, decyzja podjęliśmy wieczorem, a wylot już o świcie. Jak to Polacy, gdybyśmy z samego rana czegoś nie namotali, to nasze szarawe lotnisko, wraz z turystami spragnionymi nieograniczonego dopływu egipskiego whisky, pozostałoby w swoich niewyspanych kolorach. Plan był prosty: zamieniamy się paszportami, każdy przecież może się pomylić, prawda?
Oczywiście żaden kontroler celny, nie był zbytnio zainteresowany tym, że jestem o 4 lata młodszy, nie mam dredów,.. a w ogóle co go obchodzi kolor oczu?! Przed nami była jeszcze jedna kontrola, na innym kontynencie, ale to już nie stanowiło żadnego wyzwania. One dopiero przed nami...
Po dotarciu trzeba było przetransportować 100 kg nadbagażu, czyli głównie międzynarodowej waluty aka kiełbasa. A zaraz po południu, byliśmy na spocie, w Red Sea Zone.
Od przyjazdu w piątek, przez kolejne 8 dni, wiatr nam sprzyjał i towarzyszyła przezabawna ekipa. Każdy dzień obfitował w progres. Dziś przede wszystkim jestem zadowolony z mojego back'a do blinda z air passem, a Tomek z double s-bend passa z blinda!
Na pewno, warto wspomnieć o
naszych doświadczeniach z posterunkiem w Hurghadzie (nikomu nie życzymy odwiedzin tego miejsca). Pojechaliśmy tam, aby dokończyć zaległe sprawy. W środku, gdy usiedliśmy w obskurnych fotelach, ogarnęło nas lekkie przerażenie.
Gdzieniegdzie
przebiegł karaluch, a z toalety ukradkiem zerkał szczur - ach, ten egipski porządek. Szczególnie nieprzyjemne było słuchanie odgłosów łomotanych/poniewieranych więźniów. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Jako kitesurfer z rocznym doświadczeniem, mogę zdecydowanie
pogratulować wszystkim osobom posiadającym deski Xenon i latawce Ozone. Z moim doświadczeniem z innymi markami dziś już z zamkniętymi oczami wybieram właśnie ten komplet.
Po powrocie trening się nie kończy.
Obaj uczęszczamy na zajęcia wydolnościowe, jak i siłowe, 7 dni w tygodniu. Oczywiście takie wyjazdy nie byłyby możliwe, gdyby nie uprzejmość i otwartość: ,,Politechniki Warszawskiej'' oraz mojego liceum ,,SLO Bednarska''.
Na koniec, serdecznie chciałbym podziękować Tomkowi i moim rodzicom, a także całemu Red Sea Zone, dzięki którym znalazłem się w świecie kitesurfingu - całkowicie pochłonięty i zafascynowany.
Karol Perkowski