San Saida, choć jest już "na necie" od jakiegoś czasu, to wciąż wydaje mi się że mało kto widział ten film, a warto go obejrzeć.
- Mega ujęcia, choć czego innego moglibyśmy się spodziewać od Band-Originale.
- Jérome Sahyoun, choć mało kto o nim słyszał to koleś czardżuje na dużych falach jak Liard Hamilton, a na mniejszych wali tuby jak Taj Burrow.
- Miejsca w których pływa wcale nie są na drugim końcu świata, bo wszystko dzieje się na Atlantyku czyli Cabo Verde, Maroko i cały zachodnie wybrzeże.
- No i "last but not least" film dostał kilka nagród na międzynarodowych festiwalach filmów surfingowych tak więc odpalamy play i sprawdzamy za co.