Tradycyjnie jak co roku w Polsce lipiec jest najgorszym miesiącem do uprawiania windsurfingu, więc jak większość windsurfer'ów z całego świata
należy wybrać się na Gran Canarię do Pozo gdzie w 100% znajdziemy to czego szukamy WIATR! Wylądowaliśmy 8 lipca wieczorem, gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że Philip Koster wygrał pojedynczą eliminację co wcale nas nie zdziwiło, ale zawody PWA trwały dalej. Mieli do rozegrania jeszcze podwójną eliminację, więc byliśmy ograniczeni z pływaniem, można było pływać z rana przed heat'ami lub wieczorem po ich zakończeniu. W ciągu dnia obserwowaliśmy co się dzieje na wodzie,
poziom w PWA jest niesamowity, pierwsza 10 zawodników miażdży stylem i skutecznością ustawiania manewrów. W dni rozgrywania zawodów w Pozo była piękna fala jeszcze nigdy nie widziałem takich setów na tym spocie, niestety z końcem eventu fala również się skończyła i często pływaliśmy po prostu po kartoflisku kilka razy zdarzyło nam się jeszcze popływać po dobrych falach. Ważne jest, aby obserwować pływy, gdy następuje ich zmiana wtedy jest szansa na lepszą falę. Charakterystyczny dla tego miejsca wiatr jest bardzo silny i porywisty. Pare dni nam zajęło opływanie się w tych warunkach, aby skuteczność ustawania sztuczek była taka sama jak w Polsce. Pracowaliśmy głównie nad dopracowaniem manewrów, które już umiemy plus kilka nowych rzeczy.
Na wodzie spędziliśmy w sumie 10 dni i przez cały ten czas pływaliśmy na 3.7 MauiSails Legend oraz Naish Wave 2011. Koszt wycieczki wyniósł nas w granicach 650 euro wraz z przewozem sprzętu w samolocie i dostaniem się na lotnisko do Dusseldorfu. Na miejscu mieszkaliśmy w Playa de Ingles w hotelu Corona Roja. Za zorganizowanie tak taniej wycieczki odpowiedzialna jest firma
www.bpfly.pl serdecznie polecamy. Samochód wypożyczyliśmy od firmy Goldcar na okres 12 dni za ok. 200 euro. Oprócz pływania zwiedziliśmy niektóre miejsca na wyspie - plaże w Anfi del mar, góry, kilka centr handlowych - był to raj dla naszych dziewczyn.
Wróćmy do pływania, w Pozo panuje duży tłok na spocie trzeba uważać na turystów, którzy nie uznają zasady prawego halsu czy pierwszeństwa na fali. Zdarza się, że fala w Pozo jest taką rzadkością że jedną falkę cisną 3 osoby.
Ogólnie jest to całkiem inna bajka niż w Polsce, nie trzeba kombinować jeździć po całej wyspie w poszukiwaniu wiatru, wszystko jest w 1 miejscu. Było dla nas wielką ulgą bezstresowe pływanie, u nas zdarza się pojechać ponad 400 kilometrów na Rugie na wypasioną prognozę, aby przekonać się po raz kolejny, że pływanie jest mało wypasione lub go nie ma co gorsze.
Będąc na miejscu robiliśmy konkretne sesje po 3-4 godzin dziennie, dzięki czemu nie zniszczyliśmy się na tym wyjeździe jak bywało poprzednio, że po powrocie tydzień dochodziło się do siebie. Słona woda i silne słońce bardzo wycieńcza organizm, skóra przeciera się o wiele szybciej. Na szczęście mieliśmy cieniutkie bomy carbonowe MauiSails, które były bardzo wygodne dla rąk i nie powstawały po nich bolesne odciski.
Firma Naish wyposażyła nas na wyjazd w deski z 3 statecznikami i był to strzał w 10. Deski świetnie skręcają po fali, na halsie mimo przeżeglowania są stabilne i nie odczuwa się 80l pod nogami. Padsy są bardzo komfortowe idealnie amortyzują wysokie loty na Pozo. Polecamy wszystkim deski Naisha zarówno na długie równe fale jak i bump&jump, są to bardzo uniwersalne deski na różne warunki. Deska 80l obsłuży słaby wiatr na 5.3 jak i zadymę w Pozo na 3.7.
Żagle MauiSails Legend w tych warunkach były bardzo stabilne, dzięki szerokiemu zakresowi wiatrowemu obsłużyły warun na 3.3 jak i graniczny wiatr, w którym inni pływali na 4,2. Jesteśmy bardzo zadowoleni z zachowania naszego sprzętu na wodzie, dzięki temu mogliśmy skupić się na manewrach zamiast walczyć z silnym porywistym wiatrem.
Wszystkim zaawansowanym riderom polecamy Gran Canarie, jest to miejsce, w którym można szlifować formę i trenować nowe tricki, przy pomocy dobrego sprzętu można zrobić szybki progres. Jeśli wyjazd zaplanuje się z głową to za małe pieniądze można bardzo dobrze popływać przy okazji łącząc wakacje z treningiem tak jak my to zrobiliśmy.
Aloha
Kamil Piotrowski, Nikodem Merlak, Przemek Krzycki
(MauiSails, Naish,
www.bpfly.pl)