31.07.2011
Trzy wyścigi na zakończenie zawodów Sopocie
W Sopocie zakończyły się regaty ERGO HESTIA CUP. Była to jedna z największych imprez żeglarskich organizowanych w tym sezonie nad polskim morzem. Na ostatni tydzień lipca do Trójmiasta przyjechali najlepsi zawodnicy dwóch bardzo popularnych klas - Kitesurfingu i Formuly Windsurfing. Choć pogoda nie sprzyjała rywalizacji, emocji i atrakcji nie brakowało.
W ramach tegorocznej edycji ERGO HESTIA CUP odbywały się Mistrzostwa Europy w Kitesurfingu oraz Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w klasie Formula Windsurfing. Łącznie na starcie regat mogliśmy oglądać blisko 80 zawodników z 13 krajów. Co ciekawe, były to pierwsze zawody, w których obok desek windsurfingowych pojawiły się także latawce. - Pomysł zorganizowania takich łączonych regat, był na pewno trafiony. Dla mnie jako zawodnika, bardzo fajnie było ścigać się w tym samym miejscu co windsurferzy. Myślę też, że było to dość atrakcyjne dla publiczności zgromadzonej na plaży. Kite'y i deski bardzo ładnie prezentowały się na wodzie, więc kibice mieli super widok - opowiadał jeden z najlepszych polskich kitesurferów Błażej Ożóg.
Zawodnicy i organizatorzy nie mieli szczęścia do pogody. Na cztery dni regat, kite i windsurferzy tylko dwa spędzili na wodzie. Warto podkreślić, że przy tym słabym wietrze, lepiej w rywalizacji wypadły latawce. Kitesurferom udało się rozegrać w całości pięć wyścigów. - Zawody uważam za bardzo udane, oceniłbym je nawet wyżej niż minione Mistrzostwa Świata, które odbyły się na Sylt'cie. Co prawda warunki mieliśmy dość ciężkie. Zwłaszcza ten ostatni, czwarty dzień był bardzo problematyczny - wiatr wiał od brzegu, pojawiały się szkwały, szła też burzowa chmura. Co jakiś czas spadały nam latawce, ale udało nam się rozegrać dwa wyścigi. Najgorzej wypadł ostatni - wiatr był poniżej limitu i gdyby nie to, że jestem lekki i mam duży latawiec, to na pewno nie udałoby mi się ukończyć tego biegu. Łatwo nie było, ale zakończyłem rywalizację na trzecim miejscu więc jestem bardzo zadowolony - relacjonował Błażej Ożóg.
Mistrzem Europy w Kitesurfingu został Francuz Julien Kerneur, na drugim miejscu uplasował się jego rodak - Olivier Dansin, a na trzecim reprezentant Polski - Błażej Ożóg. W rywalizacji kobiet, najlepiej poradziła sobie Katja Roose (Holandia). Drugie miejsce zajęła Elena Kalinina (Rosja), a trzecie Deimante Juskeviciute (Francja).
Natomiast w klasie Formula Windsurfing odbyły się tylko dwa pełne wyścigi. - Optymalne warunki dla Formuly to około 15 węzłów. Maksymalnie, w czasie kilkuminutowych szkwałów mieliśmy około 11-12 węzłów, dlatego w całości udało nam się rozegrać dzisiaj tylko jeden wyścig. Oprócz tego, mieliśmy jeszcze 3 inne próby, ale za każdym razem wiatr kończył się nam w połowie wyścigu. - opowiadał zwycięzca klasyfikacji Łukasz Grodzicki - Dzisiaj walczyłem głównie z Hubertem - on wygrał pierwszą halsówkę. Ja jednak trochę lepiej rozegrałem bieg taktycznie, dopłynąłem do silniejszego wiatru i pojawiłem się na mecie pierwszy. Ogólnie jestem bardzo zadowolony - ukończyłem regaty na pierwszym miejscu, a przecież Formula to nie jest moja koronna dyscyplina - dodał na koniec Łukasz.
W Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w klasie Formula Windsurfing, w klasyfikacji mężczyzn zwyciężył Łukasz Grodzicki, tuż za nim, na drugim miejscu znalazł się Wojciech Mroczyński, a na trzecim Michał Polanowski. W rywalizacji kobiet, na pierwszym miejscu uplasowała się, powracająca po rocznej przerwie, Marta Hlavaty, przed Mileną Rudzińską oraz Agnieszką Pietrasik.
Przez cały czas trwania regat przy plaży i sopockim molo, było bardzo głośno, kolorowo i wesoło. W specjalnie przygotowanej przez organizatorów Strefie Kibica wszyscy chętni mogli spróbować swoich sił na ściance wspinaczkowej, czy desce do skimboarda, poskakać na trampolinie eurobungee, oraz wziąć udział w licznych konkursach. Zawodnicy w oczekiwaniu na wiatr rozegrali tu międzynarodowy turniej w piłce siatkowej, a najmłodsi mogli wziąć udział w swojej pierwszej lekcji windsurfingu. Mimo niesprzyjającej pogody, całą imprezę można więc uznać za udaną. Miejmy nadzieję, że częściej będziemy mogli oglądać rywalizację desek i latawców na sopockim akwenie.