Pierwszy dzień zawodów Ford Kite Cup w Łebie można uznać za całkiem niezły.
Wiatr wiał totalnie od brzegu, ale udało rozegrać się 8 wyścigów Race. Warunki oczywiście były ciężkie, bo nie dość że zawody odbywały się dosłownie "na horyzoncie", to jeszcze dla zawodników halsówka pod nierówny, południowy wiatr była nie lada wyzwaniem.
Wiało zmiennie do 15 do 25 węzłów.
Pierwsze cztery wyścigi trwały przeciętnie po 25 minut, a zwodnicy musieli zrobić dwa kółka po trasie rozstawionej jako dwie boje (meta i start znajdowała się między dolną bojką, a łódką sędziów). Ta 25 minutowa harówka szybko odsiała amatorów od pro i z 13 zawodników race w większości wyścigów brało udział zaledwie 7 - 8 osób. Po 4 wyścigach zrobiono przerwę i następne 4 były już krótsze, ponieważ zawodnicy płynęli tylko po jednym okrążeniu.
Dodatkowym urozmaiceniem drugiego wyścigu była wpadka organizatorów - na skuterze ratunkowym była niedoświadczona osoba, przez co gdy Tomkowi Janiakowi latawiec rozerwał się i wpadł do wody, podjęcie go zajęło 25 minut, dzięki czemu nie wystartował także w kolejnym wyścigu i tym sposobem znalazł się w ciężkiej sytuacji. Błaszko - najcięższy rywal był już 2 zwycięstwa przed nim, gdyż wygrał pierwszy wyścig. Potem jednak działo się wiele dziwnych rzeczy np. Błaszko stracił latawiec, bo jednocześnie pękły mu wszystkie linki i to w czasie płynięcia na halsie.
W efekcie tuż przed godziną 18, po zakończeniu ostatniego wyścigu zwycięzcą dzisiejszego dnia regat został Tomek Janiak.
Przed nami jeszcze dwa kolejne dni zawodów, jutro (sobota)
zaczynamy o godzinie 7:00 - jest prognoza na freestyle.