Pochodząca z Fuerteventury, produkująca semi-customowe deski, specjalizująca się w super wytrzymałych konstrukcjach firma
Witchcraft skończyła testy ciekawego, starego, a zarazem nowego, być może rewolucyjnego rozwiązania do desek wave.
Chodzi mianowicie o
Flextail, czyli... gumową rufę. No może nie do końca gumową, ale wykonaną z giętkiego materiału na odcinku mniej więcej od 5-10cm od tylniego footstrapa aż do samego końca deski. Takie rozwiązanie było już testowane w latach 80 i 90, ale nikt nie miał na tyle samozaparcia, żeby doprowadzić projekt do końca.
Cały sęk tkwi w ty, żeby rufa nie uginała się na wszystkie strony, lecz tylko w w osi poziomej (w sensie "góra-dół" a nie na boki czy pod skosem tracąc przyczepność). W czym to pomaga? Gwarantuje "regulowany" rocker (w najbardziej uproszczonym tłumaczeniu podgięcie rufy). Do przeciętnej wave'owki można zaaplikować do 8mm rockera mniej! To sprawi, że deska będzie szybciej odpalać i generalnie będzie szybsza. A gdy porządnie przyciśniemy ją w agresywnym skręcie na fali możemy mieć aż do 2.5 mm rockera więcej niż w standardowej desce. Szybka matma i widzimy, że
zakres regulacji rockera to aż 10,5mm! To różnica mniej więcej jak między deską do freeride'u, a wave'u
Zamysłem jest lepsza prędkość pod falę oraz w bottom turnach oraz ciaśniejszy promień skrętu w top turnach. Producent zapewnia, że
90-litrowa deska z Flextailem skręca tak jak 75-litrowa bez. Wady? Wg Witchcrafta - brak. Czas jednak pokaże, czy więksi producenci, a może najpierw zawodnicy wykorzystają to rozwiązanie. Ci eksperymentujący najwięcej (np. Kauli Seadi) na pewno nie przepuszczą takiej gratki.