Po kilku dniach rozczarowań wiatr wreszcie zaczął współpracować w sile dochodzącej do 2 węzłów. Udało się dokończyć pierwszą eliminację slalomu i rozegrać 3 następne!
To co działo się podczas tego dnia jest po prostu niesamowite.
Zmiany lidera, nerwy, rozczarowania, złość, a na koniec wielka radość i klepanie po plecach. Ale wszystko po kolei...
Zaczęło się od dokończenia tego czego nie udało się dokończyć przez 4 poprzednie dni. Chodzi oczywiście o finał mężczyzn. Bez większych problemów "klepnął" go
Bjorn Dunkerbeck, przed jednym z trzech członków rodziny Moussilmani - Sylvainem i naszym rodowitym Australjczykiem Stevem Allenem, który pokazał, że będzie się liczył w walce o podium w tym sezonie.
Kolejna "kolejka" to początek dramatów. Zarówno Cyril Moussilmani jak i Finian Maynard (falstart) obaj nie awansowali do finału. Tam z kolei do gry wrócił
Antoine Albeau, wygrywając wyścig przed niesamowicie szybkim Bjornem i największym zaskoczeniem tych regat hiszpańskim Francuzem Ludoviciem Jossin. W finale B wszystkich zaskoczył Josh Angulo, który wyprzedził próbującego powrócić do gry Finiana Maynarda.
W trzeciej eliminacji Dunkerbeck nie miał aż tak dużo szczęścia. Został uderzony przez katapultującego Cedrica Bordes'a, który pozbawił go szans na finał. Również Finian drugi raz z rzędu do finału się nie załapał. Tym razem nie przez falstart, a po prostu w wyniku wypadków na wyścigu. Finał bez dwóch z "knurowego tria" wygrał znów Antoine, przed Peterem Volwaterem i Julienem Quentelem i wyglądało że to właśnie Antek znów jest faworytem do wygrania eventu. Dodał mu otuchy w dodatku fakt, że
Bjornowi przed finałem B złamał się maszt.
Po tej kolejce
kandydatów na zwycięstwo w tym evencie było conajmniej dziesięciu. I każdy z nich miał realną szansę. Bjorn, znajdujący się w świetnej formie i na drugim miejscu Ross Williams, niespodzianka Ludo Jossin, Steve Allen, Jimmy Diaz to tylko kilku z nich. Ale to Antoine był w największym gazie i czuł się zdecydowanie najpewniej.
Do czasu.
Okazało się, że
dominator też się myli i Antoine po raz pierwszy od wielu eventów drugi raz nie wszedł do finału! Bjornowi wystarczyło, żeby dopłynął ósmy lub wyżej co dla najbardziej utytułowanego gościa w historii tego sportu nie powinno być problemem. A jednak.
Bjorn wywalił się... NA PROSTEJ!
Wyobraźcie sobie jak mocno zacierał ręce siedzący już na brzegu Antoine, który finał B oczywiście wygrał. Zacierał, zacierał, ale nie przewidział, że
Bjorn szybko się podniesie i swoją kosmiczną prędkością, o centymetry wywalczy jeszcze zwycięstwo w tym evencie. Co za finisz!
Finał wygrał na otarcie łez Finian Maynard, przed również trochę na otarcie łez Cyrilem Moussilmani i przed przewodniczącym PWA Jimmy'm Diazem, który tym samym zapewnił sobie trzecie miejsce w evencie, zaraz za Bjornem i Antoine'm
Oto wyniki:
01. Bjorn Dunkerbeck
02. Antoine Albeau
03. Jimmy Diaz
04. Ludovic Jossin
05. Steve Allen
06, Finian Maynard
07. Cyril Moussilmani
08. Ross Williams
09. Peter Volwater
10. Micah Buzianis
W kobietach, było prawie równie ciekawie. Wszyscy gdybali czy powtórzy się zeszłoroczny scenariusz z
Alice Arutkin porwadzącą pierwszy event w roku jednak nie radzącą sobie z presją. I jak widać, historia lubi zataczać koło. Ten dzień należał zdecydowanie do
Sarah-Quity Offringi, która wygrała 2 ostatnie finały i przypieczętowała pierwsze swoje zwycięstwo w slalomie. Na jej plecach siedziała weteranka i obecna Mistrzyni wiata
Karin Jaggi, której również udało się wygrać jeden finał. Za nimi zaś Arutkin, która powinna również liczyć się w walce o tytuł.