Gaastra/Tabou - jedna z największych i najlepiej sprzedających kompanii windsurfingowych przyżywała ostatnio bardzo burzliwy okres.
Dokładna kolejność wydarzeń nie jest do końca znana, gdyż oficjalne informacje nie koniecznie muszą się z nią pokrywać.
Najpierw ogłoszono
"odejście" Dana Kaselera. Cudzysłów stąd, że odejście to słowo, które chyba nie najlepiej oddaje to co naprawdę się stało. "Zwolnienie" byłoby bliższe prawdy lecz przeciągnięte w drugą stronę. Prawda jest taka, że zawodnicy, szczególnie
racerzy nie byli zadowoleni ze sposobu w jaki powstają kolejne modele żagli. Dan uchodzi za osobę, którą bardzo ciężko przekonać, która jest za to bardzo mocno przekonana do swoich pomysłów. Powstawało więc niewiele prototypów, a to co chcieli zmienić zawodnicy albo nie było brane pod uwagę, albo po prostu nie było czasu żeby wprowadzić to do kolejnego prototypu. Nie było czasu bo Dan zajmował się nie tylko windsurfingiem, ale również żeglarstwem. I krąży plotka, że nie bardzo chciał się ruszać z San Francisco, gdzie mieszkał, a wysyłanie tam zawodników, których kalendarz i tak jest napięty, było nie dość, że logistycznie trudne, to również drogie.
Także
szefostwo Gaastry musiało jakoś poradzić sobie z tym problemem. Albo wysłuchiwać ciągłego niezadowolenia zawodników, którzy w ostatnim sezonie poza pojedynczymi wypadkami (Finian Maynard na Fuerteventurze) nie błyszczeli, albo zmienić projektanta.
Zrobili to drugie, co pociągnęło za sobą szereg różnych konsekwencji. Dla firmy pozytywnych, bo
Peter Munzlinger na którego padło jest Włochem, mieszka na Sardynii, ma tam oraz nad jeziorem Garda świetne zaplecze do produkowania i testowania prototypów, czyli generalnie rzecz biorąc jest ogólnie dostępny do prawdziwego developementu. Peter uchodzi również za przeciwieństwo Dana w tym sensie, że słucha co zawodnicy mają do powiedzenia i wprowadza te zmiany w życie.
Peter Munzlinger
Konsekwencją negatywną z kolei jest na pewno odejście Finiana Maynarda - jednego z najlepszych racerów ostatnich lat. Finian bardzo dobrze zna się z Kaselerem jeszcze z czasów w Naishu (Finian pobił wtedy rekord prędkości jednostki napędzanej wiatrem) i fama głosi, że nie wierzył w możliwości Munzlingera i podobno odszedł nie spróbowawszy nawet jednego prototypu żagla na 2011. Co dalej będzie się z nim działo tego nie wie nikt. Przez chwilę widniał jak członek teamu Neilpryde'a, jednak ostatnio Pryde ogłosił swój team na 2011 i... Finiana tam nie ma.
Czyżby zdecydował się być w 2011 wolnym strzelcem, który wybiera w każdym rozmiarze najlepszy żagiel niezależnie od firmy? Zobaczymy.
Finian Maynard
Kolejną rzeczą, która jak grom z jasnego nieba uderzyła w Gaastre i obiegła media z prędkością światła to
Kevin Pritchard, człowiek który pierwszy pokonał Bjorna Dunkerbecka po kilkunastu latach dominacji, przeszedł do raczej małej i skupionej na wavie marki Ezzy Sails. Oficjalnie zmiana jak każda inna, ale nieoficjalnie każdemu wydaje się to dziwne.
Kevin już od dłuższego chciał bardziej zajmować się wave'em, kręceniem filmów i robieniem zdjęć. Mieszkający na Maui windsurfer, chyba średnio bawił się ujeżdżając fale Syltu, czy próbując skakać z półmetrowej fali na Gran Canarii. W slalomie od paru lat również nie miał najlepszych wyników więc postanowił pójść w zupełnie inną, nową stronę. Stał się ambasadorem i prawdopodobnym zwycięzcą American Windsurfing Tour, o który mówi się, że będzie się odbywać w miejscach lepszych i przyjemniejszych niż zawody PWA. Do tego Kevin na pewno będzie rozwijał swoją firmę fotograficzno-filmową Pritchard Imaging, czego rezultaty na pewno zobaczymy.
Kevin Pritchard
Wracając do Gaastry, i krajobrazie po odejściu dwóch największych nazwisk z teamu i pożegnaniu się z projektantem, pojawiało się bardzo dużo głosów, jakoby Gaastra spadła o półkę niżej. Szefostwo firmy zamiast desperacko szukać dużego nazwiska do teamu, postawiła na przyszłość. I dokładnie tak samo jak 7 lat temu, gdy odchodzili Barry Spanier i Phil McGain, aby "odtworzyć" Maui Sails. Wtedy Gaastra wydawało się została bez projektanta i bez teamu, gdyż odszedł też Pritchard. Firma postanowiła wykupić z Naisha nie tak duże jeszcze wtedy nazwisko Kaseler oraz postawić na team, który miała.
Młody Anglik Ross Williams zaczął wygrywać finały slalomu w Pozo i pojedyncze eventy oraz łapać się w dziesiątkę wave'u, a Kevin Pritchard wrócił z podkulonym ogonem.
Ross Williams
Scenariusz praktycznie się powtarza. Liderem teamu jest o 7 lat starszy niż wtedy Ross, gotowy by wygrywać gdy tylko dostanie odpowiednie narzędzia. Zostały również poczynione inne ruchy jak kupienie jednego z najbardziej przyszłościowych racerów, 25-letniego
Alberto Menegattiego, który już w zeszłym sezonie podgryzał najlepszych oraz przejęcie przez Tabou
Tonky'ego Fransa i braci Moussilmani, którzy stale jeżdżą w dziesiątce PWA oraz wygrywają Mistrzostwa Świata IFCA (Sylvain). Do tego dołóżmy duet niesamowicie zdolnych wave'owców, czyli
Thomas Traversa i Alex Mussolini, 3ciego i 4tego zawodnika na świecie we freestyle'u
Kiri'ego Thode i Stevena van Broeckhoevena, Mistrzynie Świata Slalomu
Valerie Arighietti oraz Mistrzynie Świata Freestyle'u i 3cią zawodniczkę slalomu na Świecie
Sarah-Quitę Offringę to powstaje nam obraz całkiem mocnego, wszechstronnego teamu.
Kiri Thode
I wygląda na to, że dokładnie tak jak 7 lat temu firma po prostu się obroni. A może nawet pójdzie do przodu, gdyż pierwszy raz od 7 lat zrobiony został program rozwoju żagli race z prawdziwego zdarzenia. Fala krytyki na pewno szybko nie ustanie, ale po pierwszych kilku eventach PWA będzie wiadomo wszystko.
Marketingowo ruchy zdecydowanie ryzykowne, ale chyba bardzo przyszłościowe i ruchy, które od jakiegoś czasu wydawały się nieuniknione. Dlaczego więc nie teraz?