23.09.2010
Downwind na ponad 100 osób (a tak na prawdę na 300) i Błaszko na

Pewnego nudnego popołudnia dostałem maila od mojego kumpla z team'u North'a - James'a że u niego na podwórku w Danii będą rozgrywane zawody downwind'owe z naprawdę dobrą pulą nagródi będzie cała czołówka wind i kite. Przypomniało mi się ze przez cały sezon opowiadał jak to ma być wspaniale, więc po krótkiej chwili konsultacji z tatą spakowaliśmy sprzęt i wsiedliśmy do samochodu.

Jako ze nie było nic naprawdę ciekawego do roboty w domu wyjechaliśmy 2 dni przed zawodami żeby załapać się na dobra prognozę. Spot naprawdę niczego sobie, plaska woda, płytka mniej więcej do pasa i dużo miejsca na rozłożenie sprzętu. Spędziliśmy na wodzie zacny dzionek przy wietrze idealnym na 10m2 latawka, a byłem podjarany bo dopiero co dotarły do mnie z Northa Vegasy na 2011 i powiem że oj dobrze w NKB dali sobie rade - wypas (więcej o nowych latawcach w osobnym newsie).

Dog HouseDog House
Po naprawdę udanej rannej sesji zaburczało nam w brzuchach więc udaliśmy się do busa coś zjeść i nagle doszło do nas ze nie zabraliśmy ze sobą żadnego prowiantu. Po prostu wsiedliśmy w busa i jak juniorzy pojechaliśmy bez żadnych kanapek od babci. No cóż zdarza się, teraz będziemy cierpieć na bułce z serem.

Ale za to przy tak złej pogodzie nie musieliśmy kimac w busie - właściciel sklepu widząc że jestem z teamu Northa wydał nam klucze do małego domku nazywanego przez nich DOG HOUSE. To taka altanka jak na grabki i taczki w ogródku, ale był grzejnik i kibelek wiec git, do tego prysznic w bazie szkółki więc nawet wyjazd na tzw czyściocha.

Następny dzień zleciał strasznie długo bo na zmianę z deszczem przychodziły nerwowe szkwały. Późnym popołudniem postanowiliśmy skręcić swoje race maszyny i tu kolejna juniorska niespodzianka - otóż Japuś przy pakowaniu zagadany w shopie przez klienta zapomniał swojego worka z Finami... Szybka akcja, bieganie lewo prawo i po chwili finy już były wkręcone.
Pakowanie sprzętu na jedną z ciężarówekPakowanie sprzętu na jedną z ciężarówek
No i przyszedł dzień zawodów. Standardowo: pogoda deszczowa, szkwali i zimno ale w końcu jesteśmy tu dla zabawy więc nie ma co narzekać. Szybki skippers, omówienie trasy i procedury startowej i tak o 12 miał być start. Zgłoszonych było 300 zawodników to był limit ze względu na asekuracje w tych zawodach. Płyniemy po tej samej trasie co windsurfing, ale mamy osobne starty. Przy ok 140 latawcach wiedziałem że start to podstawa. Odpaliłem 12m2 Rebela i poszedłem polatać tuz przed startem. Start standardowo pomiędzy dwoma bojkami tyle ze za przejeżdżającym skuterem a nie na sygnał dźwiękowy. Mniej więcej 10 sekund do startu, wszyscy wprowadzają już nerwowa atmosferę, skuter stoi w miejscu i nagle przede mną widzę Bjorna Jensena (Lokales) przejeżdżającego przed skuterem. Co tu dużo gadać - "lekka" pomyłka. No ale popłynęliśmy. 25 km cięliśmy się razem z windsurferami szukając bojek i gotując nóżki i w końcu po trzech halsach dopłynęliśmy do mety. Pierwszy Bjorn, drugi kolejny lokales i na 3 miejscu ja. Po tych 25 minutach dobrej zabawy powstało pytanie co zrobić z Bjornem? Zaczęły się nudne dyskusje o tym co, gdzie i jak, po których wyszła naprawdę mało kolorowa decyzja. A więc organizatorzy stwierdzili ze były jakieś problemy z procedura startowa więc odwołują cały kite Race...

Kiedy usłyszałem te wiadomość nie było mi za bardzo do śmiechu bo miałem właśnie odebrać 1000 euro nagrody za 2 miejsce będąc pewnym dyskwy Bjorna z wyścigu. Po chwili namysłu organizatorzy postanowili zaliczyć konkurencje juniorów jako ze żaden junior nie był związany ze złym startem. Decyzja dość dziwna ale nie mniej byłem zadowolony stając na pierwszym miejscu w Juniorach - chociaż tyle :)

Podium junior - Błszko 1 miejsce.Podium junior - Błszko 1 miejsce.

Do tego okazało się jeszcze, że jakiś lokales mocno zaimprezował ciesząc się z pierwszego miejsca w juniorach, bo w Dani juniorzy są do 20 lat jak w żeglarstwie, a potem złapał niezłe zdziwko jak dowiedział się że mam dopiero 17 lat. W stawce windsurferów wygrał Antoś.

Po za tą dziwną decyzja byłem pod wrażeniem organizacyjnym. Przy tej stawce perfekcyjna organizacja był to down wind race, więc przy takiej trasie nie było mowy o powrocie więc przed wyścigiem każdy spakował ciuchy i torby na sprzęt do podstawionych wojskowych ciężarówek ponumerowanych zgodnie z lista startową (ja miałem numer 130). Po wyścigu spakowany i przebrany zostałem zabrany lux autobusem z powrotem na spot gdzie był start, a po chwili dojechał sprzęt.

Super zabawa, fajny wyścig, do tego można było się trochę odkuć, a za rok mam nadzieję dokopać im konkretnie :)

Błaszko Ożóg sponsorowany przez NORTH KITEBOARDING, ETISOFT KITE TEAM, AUDI GROBLEWSKI

Eska

Źródło:

Błaszko Ożóg
top