Surferski koniec tygodnia Mocno zniechęcony, nie obfitującym w silne wiatry,
mijającym właśnie sezonem nie mogłem doczekać się dobrych warunków do zaliczenia porządnej jazdy na Bałtyckich falach.
Oczywiście było
kilka pojedynczych dni z "niezłym surfingiem" i jeszcze więcej ze słabym. "Secret spotowy", łebski skład wave sam najlepiej wie ile razy w tym roku było sztormów. Ja, od 1 czerwca doliczam się niech będzie całych trzech!
Ostatnia mocniejsza prognoza na północny wiatr sprawdziła się i
w czwartek pod portem we Władku pojawiły się wreszcie pierwszy raz w tym sezonie większe fale!
Rano były piękne warunki na wave z 7m. kajtem, po południu jeszcze większe i ładniejsze fale i druga sesja na kajcie. Jednak
najlepszym moim dniem na falach w tym sezonie był piątek 3 września (dzień pierwszych urodzin mojej córeczki Hani).
Wiatr skręcił na północny-zachód, fale się wyrównały, wydłużyły, zwiększył się okres, co zaowocowało mega jazdą na fali. Razem z małą grupą młodszych i starszych znajomych, katowaliśmy Bałtyckie sety. Po południ, kiedy wiatr siadł niemal do zera przyszedł czas na surfing i niemal nie doczekane przeze mnie w tym sezonie prawe fale.
Tego już dalej opisać się nie da, trzeba po prostu znaleźć się w wodzie w grupie prawdziwych zajawkowiczów, którzy po 1 września dalej siedzą nad morzem i czekają aż kutry przestaną wychodzić w morze i doczekać się tej swojej najlepszej w sezonie fali. Zobaczcie zdjęcia.
Łukasz Koński (Board&Kite, Board Sport, Cabrinha, Diil, Rusty), foto: Łukasz Dymkowski "Smokie
Więcej zdjęć
pod tym linkiem.