23.08.2010
Borsuka przemyślenia po zakończeniu Pucharu Polski 2010

Victor w JuracieVictor w Juracie
W tym roku po raz pierwszy od 4 lat byłem poważnie zagrożony. Zaledwie miesiąc wcześniej przegrałem pierwszy heat od 2007 roku i zająłem drugie miejsce na zawodach Ford Kite Cup w Łebie. Poza tym okazało się, że mam naderwany przyczep mięśnia nadgrzebieniowego w barku i prawdopodobnie będę musiał zrobić sobie operację.

Na szczęście pod swoje skrzydła wziął mnie dr Rybak i mój przyjaciel Marcin Kmiecik właściciel centrum rehabilitacji w Jastarni - Fizjomed Spa. Także przez dwa tygodnie byłem codziennie podłączony pod maszynkę do terapii energotonowych i odbudowywałem sobie przyczep na poziomie komórkowym. Świetna sprawa, bo prawdopodobnie nie będę musiał robić sobie żadnej operacji, a bark działa wyśmienicie.

Zaraz po postawieniu się na nogi wyjechałem na tydzień do Egiptu, żeby rozruszać te stare kości. Tam czekała na mnie super ekipa łącznie z moimi podopiecznymi i zaczęliśmy ostry trening. Niestety to nie był koniec moich niepowodzeń. Zaraz przed zawodami strasznie się rozchorowałem i zaledwie dzień przed rozpoczęciem zawodów leżałem w łóżku z gorączką. Cały ten zbieg nieszczęśliwych okoliczności nie nastawiał mnie pozytywnie, ale i tak nie mogłem się doczekać pierwszego dnia zawodów.

Zaraz po rozpoczęciu rozwaliłem się na ziemi z innymi zawodnikami i czekaliśmy na wiatr. Ok godziny 12 zupełnie znikąd pojawił się wiatr. Napompowałem cały set kitów od 10 metrowego szaleńca, aż po moją 16 metrową ciężarówkę. Zaczęło się nienagannie, bo swój pierwszy przejazd miałem z reprezentantem Litwy, który po przegraniu heatu wspierał mnie przez całe zawody. Kolejny heat miałem z młodym Wojtkiem Isselem, który w zaskakująco szybkim tempie robi postępy i miał szanse się wykazać. Na szczęście i ten heat udało mi się wygrać. Kolejny heat był już naprawdę trudny i pomimo olbrzymiemu kataru i problemów z oddychaniem (gdyż każdy hals i trick był pełnym ciężkich kaszlnięć z mojej strony), dałem radę sprostać zawodnikowi na miarę światową - Tomkowi Dakterze.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu



Ze swojej strony wykonałem m.in. backmoba do wrapped oraz frontmoba do blinda oraz masę innych prostszych tricków i pomimo świetnego przejazdu decyzja sędziów tylko lekko przychyliła szalę zwycięstwa na moją stronę. Mój przeciwnik pokazał masę innowacyjnych tricków jak np. handel passy z jednej ręki, oraz tricki, które zaczynał jadąc tyłem, czyli z blinda.

Na szczęście wygrałem i znalazłem się w finale wiedząc już, że jestem pucharowym Mistrzem Polski. To było świetne uczucie, gdyż niezależnie od tego co by się wydarzyło i tak byłem Mistrzem Polski. Ten heat nie był tak dobry, jak poprzedni, ponieważ już nie było tyle wiatru. Na szczęście, na początku heatu zrobiłem backmoba do wrapped (który posadziłem jako pierwszy w historii polskich zawodów). Po skończeniu heatu nie miałem pojęcia jaki jest wynik i nie mogłem się go doczekać. Następnego dnia okazało się, że jestem oficjalnym i pucharowym Mistrzem Polski i słysząc tą wiadomość zatrzęsły mi się nogi!!!

Po raz 4 z rzędu i tym razem było naprawdę ciężko!!! Był to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu i mam nadzieję, że nie ostatni!!

Pozdrawiam Victor Borsuk
(Diverse Extreme Team, Ford, Burn, AA Men, Kitepark, Choc, Naish, Dakine)

Rozdanie nagródRozdanie nagród

Eska

top