Jak człowiek kończy 18 lat to zostaje bez mamy i taty.
Gałąź, na której do tej pory siedziałem została bez mojej winy obcięta. Ale to najmniejsze zło, które mnie spotkało. Forsa na wyjazdy, nowe kajty
nawet dziurawa pianka nie budzą już litości. Nawet szkoła, do której chodziłem pozbyła się mnie z radością. W końcu nie można w nieskończoność usprawiedliwiać moich nieobecności.
Tak. Wziąłem sprawy w swoje ręce. Sam nie wiem czy z litości, czy też z nadzieją we mnie pokładaną, ale
z Teamu Papa Dakti wpadłem do OZONE, który wygonił mnie na treningi na Rodos. Mam zabezpieczone kajty, bilety, kupę gadżetów, oczywiście
flagę która niczym Zawisza Czarny wbijam codziennie w zbity na beton piach na Prasonissi. Tak naprawdę to z tą flagą mogli dać sobie spokój. Tu się nie da wbić gwoździa, a ja muszę wkopywać tą cholerną flagę. To mnie wykańcza.
Miałem pływać, lans dla panienek w bikini, a tu taki obciach. Pół dnia jestem zwrócony tyłkiem do góry. Kompromitacja.
Odradzam, więc wszystkim szukanie sponsora, a jeśli już koniecznie to musi być w umowie punkt.
"Nie ma obowiązku montowania flagi". Oczywiście, jako podstawowy.
Daktiego kiteloop na Rodos
Poza codziennym wkopywaniem tej cholernej flagi pływam, pływam i jeszcze raz pływam. Na szczęście są tu dobrzy ludzie i czasami postawią obiad lub kolację. Nie planowałem odchudzania, ale to chyba będzie jedyny wymierny aspekt tego wyjazdu. No i popuchnięte od komarów fragmenty własnego ciała. Te cholery dzielą ze mną namiot w krzakach i nic się nie słuchają. Nie przeszkadza im, że ich bracia pokryli już tropik centymetrową warstwą własnych zmiażdżonych ciał.
Ale tak na poważnie.
Kajty OZONE są takie jakie chciałem mieć. Latają tam gdzie chcę i świetnie się z nimi dogaduję. Wiatru jak zwykle jest dużo. Głównie małe rozmiary. 7 i 9 chociaż pływałem też na 10 i 13. Mam nadzieję, że
maturalna przerwa odchodzi już w niebyt i uda mi się nawiązać kontakt z czołówką świetnych przecież naszych polskich chłopaków na kolejnych zawodach.
Cieszę się, że odwiedzili mnie Kamil Gajdziński, Paweł Don Kiczka oraz mój mentor, psycholog i doradca finansowy - Dominik Kowalski. Oni na szczęście nie mają sponsorów i śpią w hotelu. Zazdroszczę.
Podziękowanie dla OZONE. Zgadzam się na jeszcze jeden taki wyjazd.
Tomek "Dakti" Daktera (OZON, XENON)