"Kwiecień plecień, bo przeplata..." trochę w Polsce, trochę we Francji.
Jesteśmy już po raz drugi w
Hyeres, Francja w kwietniu. Pierwszy raz było to 8 dniowe zgrupowanie na początku miesiąca. Pełen skład kadry narodowej, uzupełniała dwójka dzieci RS:Xa
Mariano Noceti-Klepacki i Ewcia Miarczyńska. Oczywiście do opieki byli
Lucio Noceti i Kasia Miarczyńska.
Było dużo pływania, testowania sprzętu i jazdy na rowerze, gdyż są tu wypasione trasy rowerowe. Podczas zgrupowania dotarły do nas smutne wiadomości z Polski o katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Uczciliśmy wszystkie ofiary katastrofy minutą ciszy, a na znak żałoby podczas treningu mieliśmy przyczepione do żagli czarne wstążki. Po zgrupowaniu większość ekipy wróciła samolotem do Polski. Na miejscu ze względów logistycznych została cała rodzina Miarczyńskich i Noceti. Wracałem do kraju jak zwykle z ogromną radością by zobaczyć moją rodzinę. 6 dni w kraju to głównie czas żałoby narodowej. Oczywiście po między śledzeniem wszystkich wydarzeń w Polsce spędzałem bardzo dużo czasu z moim synem i oczywiście trening.
Powrót do Hyeres mieliśmy zaplanowany na 21 kwietnia. Dwa dni przed wylotem wiedzieliśmy, że będzie problem z przelotem, gdyż chmura pyłu wulkanicznego krążyła nad Europą. Większość lotnisk była zamknięta. Z decyzją o tym czy lecimy, czy organizujemy transport zastępczy czekaliśmy do późnego wieczora 20 kwietnia. Odwołanie większości lotów dla naszej ekipy i zwrot kosztów biletu nie rozwiązało problemu, gdyż było 10 osób, które musiały jak najszybciej dostać się do południowej Francji. Nasze busy kadrowe czekały na nas w Nicei na parkingu lotniska. Potrzebne były minimum dwa samochody by przetransportować ekipę. Na szczęście jedno auto Polskiego Związku Żeglarskiego było wolne, a drugi samochód użyczył nam Cezary Piórczyk. Odwołano prawie wszystkie loty prócz linii LOT i to właśnie ja i Agata Brygoła mieliśmy lecieć tymi samolotami. Nie było jednak pewności czy samolot odleci, gdyż pył niby uleciał w siną dal, ale chaos komunikacyjny trwał. Wiele samolotów była uwięziona na różnych lotniskach Europy. Wszelkie nasze obawy zostały rozwiane jak tylko oderwaliśmy się od pasa startowego w Gdańsku. Potem była jeszcze chwila niepewności na lotnisku w Warszawie i po 2 godzinach lądowaliśmy bezpiecznie w Nicei. Czułem się prawie jak bym leciał prywatnym samolotem, gdyż do Warszawy leciało z nami około 10 osób, a do Nicei 15. Mieliśmy farta. Reszta ekipy właśnie siedziała 12 godzin w samochodzie, a czekało ich jeszcze kolejne 16 by dotrzeć na miejsce.
Francja przywitała nas słoneczną pogodą i 20st.C. Tak zaczęło się kolejne zgrupowanie ze startem kontrolnym w Hyeres, Francja. Przed samymi zawodami czekały nas jeszcze 3 dni treningowe. Tym razem na wodzie była już duża rzesza zawodników z innych krajów, z którymi nie widziałem się od Mistrzostw Świata w Weymouth. Była jazda ślizgowa. To był dobry moment by sprawdzić ustawienie sprzętu. Muszę przyznać, że wyglądało to nieźle.
Mamy gaz na halsie! To znaczy, że prędkość jest i teraz trzeba otrzaskać się w zawodach przy dużej stawce.
Od 25 kwietnia zaczyna się
Puchar Świata klas olimpijskich. Zawody składać się będą z 3 dni eliminacyjnych, 2 dni finałowych zakończonych 30 kwietnia Medal Race. Start w zawodach zapowiedzieli wszyscy liczący się zawodnicy z topu RS:Xa z
Nickiem Dempseyem na czele. Nick jest z Wielkiej Brytanii, który w zeszłym roku zdobył tytuł Mistrza Świata. Podobnie sprawa wygląda w konkurencji kobiet, gdzie niepodzielnie od zeszłego roku tytuł Mistrzyni Świata dzierży
Marina Alabau z Hiszpanii. Startować też będą młodsi zawodnicy w tym kilkoro z Polski, dla których będzie to doskonała okazja by zdobyć doświadczenie w zawodach tej rangi. Dla mnie będą to pierwsza duże zawody od września zeszłego roku. Traktuje ten start czysto treningowo. Będzie to dobra okazja do przetestowania sprzętu i sprawdzenia mojej kondycji, w jakiej się znajduję.
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Myszka