Musiałem trochę odczekać z opisaniem tej historii, aż emocje choć ciut opadną. A całość nadaje się ilością zwrotów akcji na film. Zatrzymaliśmy się na drugim dniu
Mistrzostw Świata Youth we francuskim Almanarre. Na tamtą chwilę Jacek był 4ty, ja byłem 8my po falstarcie i złamanym maszcie, a Gutek 11ty po glebie w finale.
Trzeci dzień nie przyniósł za dużo akcji prócz próby rozegrania półfinału, w którym akurat jechaliśmy z Gutkiem.
Czwarty dzień to wreszcie warunki jakich spodziewaliśmy się w Almanarre. Dobre 15 węzłów i duży, trudny chop. Wyścigi zaczynały się od naszego półfinału. I zaczęły się od konkretnej nerwówki. Wszyscy uważali, żeby nie zrobić falstartu. Nie udało się jednemu z Francuzów i mógł już jechać na brzeg. W drugim podejściu wszyscy na linii byliśmy za wcześnie, więc wyhamowaliśmy i na 3 sekundy przed startem zaczęliśmy pompować. Znów flaga falstartu i znów stres, że to ja. I tym razem faktycznie byłem to ja i Jordy Vonk z Holandii. Byliśmy przekonani, że ten start nawet spóźniliśmy i mimo licznych krzyków i często niecenzuralnych tekstów rzucanych w komisję sędziowską decyzji nie zmienili.
Byłem na 90% pewien, że dla mnie to koniec zawodów. Na 3 eliminacje miałem 2 falstarty w półfinałach. Byłem niesamowicie wkurzony, rzucałem wszystkim co było pod ręką i przeklinałem swoją gorącą głowę. Za 5 minut patrzę, a na brzeg schodzi Gutek z niewyraźną miną. Nie musiałem się pytać co się stało. Był kolejnym do odstrzału. "Na otarcie łez" wygrałem finał B z bokiem przewagi.
Czułem się naprawdę szybki na tym czopie, ale co z tego jeśli nie mogłem tego udowodnić w finale. Gutek zaliczył w tym 'loosersie' kraksę i wygrywając protest dostał zadośćuczynienie (RDG - średnia ze wszystkich wyścigów), a Jacek bronił narodowego honoru w finale i dopłynął 6ty.
Ostra slalomowa akcja z Maćkiem i Gutkiem na prowadzeniu
Przed następną kolejką obiecałem sobie spokój.
Dość falstartów i dzwonów na bojach. Ćwierćfinał i półfinał poszły gładko. Niestety chłopaki tym razem odpadli szybciej. Gutek w ćwierć, a Jacek w półfinale. Jako jedyny reprezentant w finale wziąłem na siebie odpowiedzialność i
wysadziłem ze startu jak z procy. Na pierwszej boi byłem pierwszy i
nie oddałem już prowadzenia. W tych warunkach płynęło mi się niesamowicie. Moja Manta Pro 79 płynie wysoko nad wodą jednocześnie trzymając zawietrzną krawędź. Idealne połączenie liftu i kontroli, a na rufach dawno nie czułem się tak pewnie jak na tym zestawie z Vaporem 8.4.
Niestety uczucie niezwyciężoności prysło, gdy spojrzałem po południu na wyniki i przypomniałem sobie, że mam nieodrzucone 11 miejsce. Prysło jeszcze bardziej, gdy spojrzałem na prognozę, a ta pokazywała
3 węzły z kierunków zmiennych. A już w ogóle poranny widok totalnej flauty ostatniego dnia dobił mnie ostatecznie. Byłem 6ty w ostatnim swoim młodzieżowym roku. Myślałem: "trudno jest jeszcze szansa w formule, slalom już stracony".
Gdybym wtedy wiedział jak bardzo się myliłem...
Około 12.30 pojawił się promyk nadziei. Coś się zaczęło ruszać. Gdy wiatr tylko osiągnął limit komisja nas wypuściła. Ku zdumieniu wszystkich, a mojej radości i nadziei
zaczęło się ściganie. Gutek już totalnie dał się stłamsić swoim nieudanym wynikom i odpadł już w ćwierćfinale, a my z Jackiem mieliśmy walczyć w ostatnim, decydującym wyścigu tych regat.
Maggol pokazuje kawałek carbonu
Wystartowałem dobrze. Minimalnie spóźniony (0,5-1 sekunda), ale na pełnej prędkości i z dobrego miejsca. Na boję wlecieliśmy całą paką w bardzo małych odstępach. Wyszedłem drugi za Benjaminem Remy. Z tyłu ostro walczył William Alikiagelelei, ówczesny lider i w takiej właśnie kolejności wjechaliśmy na metę. Wiedziałem, że muszę wyprzedzić Williego, aby przeskoczyć go w klasyfikacji generalnej i tak się właśnie stało. Oznaczało to, że po tylu przygodach, przeciwnościach i zmarnowanych szansach
zostałem nowym Młodzieżowym Mistrzem Świata Slalomu! Wyprzedziłem Williama Alikiagelelei z Francji o 0,3pkt i jego rodaka Benjamina Remy, który z kolei był na remisie z 4tym Benoitem Jaquierem (prowadził przez 3 pierwsze dni) , lecz miał lepszą 'odrzutkę'. To wszystko pokazuje jak wyrównany był poziom, tym bardziej więc nie mogę uwierzyć, że to ja jestem górą.
Wykorzystałem tę ostatnią, decydującą szansę. Jestem zadowolony, że w tym ostatnim finale nie pękłem, jak mi się zdarzyło wcześniej 2 razy. Ale przede wszystkim
jestem przeszczęśliwy i dziękuje losowi za ten ostatni decydujący podmuch wiatru. Najwyraźniej do 3 razy sztuka, bo 3ci raz wtopy nie zaliczyłem. Co ciekawe w zeszłym roku w Kielu na Mistrzostwach Europy, w pierwszych 3 wyścigach również popełniłem falstart i zostałęm zdyskwalifikowany, a potem wygrałem zawody. Tylko, że tam mieliśmy 11 kolejek, czyli trochę więcej pola do poprawy.
Dobre humory w Polskiej ekipie po ostatnim wyścigu
Na zakończeniu byłem rozentuzjazmowany do tego stopnia, że wchodząc na scenę potknąłem się o stopień i prawie upadłem. To chyba też już jakaś tradycja, bo również zdarza się nie po raz pierwszy ;).
Tradycji stało się zadość - zwycięzca został wrzucony do wody
Chłopaki zaliczyli niestety trochę gorsze występy wraz z trwaniem regat. Jacek skończył 8my, a Gutek, który przed regatami nie raz 'sprażył' mnie na prędkość 16ty. Całe szczęscie chłopaki pierwszy rok są Youthami i pewnie
jeszcze nie raz pokażą swoją wyższość. Pierwsza szansa już w przyszłym roku na Curacao. Nasz kobiecy rodzynek
Agnieszka 'Goofy' Bilska skończyła regaty na solidnym 5tym miejscu. Wygrała stała bywalczyni PWA
Alice Arutkin. Niestety, nowy człowiek na race'owej scenie Maciek Kobus w połowie zawodów zapadł na tajemniczą chorobę, która po wielu różnych objawach okazała się być anginą, a 'Pimpek' miał się poddać operacji, ale w końcu obyło się bez tego.
Oto ostateczne wyniki Youthów:
01. Maciek Rutkowski POL-23
02. William Alikiagelelei FRA-540
03. Benjamin Remy FRA-712
04. Benoit Jaquier FRA-32
05. Sebastian Kornum DEN-24
08. Jacek Piasecki POL-013
16. Radek "Gutek" Kurczewski POL-75
35. Maciej Kobus POL-105
Zwycięzcy w komplecie
Chciałbym jeszcze raz wyrazić swoją radość i wdzięczność oraz podziękować sponsorom za naprawdę konkretne narzędzia do robienia tego, co uwielbiam robić - wygrywać zawody. Teraz niestety muszę się przerzucić na coś czego nie cierpię, czyli naukę do matury. Może wyrwę się na parę godzin na jakiś wiosenny wavik? ;) A tak na serio to po maturze,
mam ostre plany treningowo-startowe, więc będę się Was starał informować na bieżąco, a w międzyczasie szykuje również kolejny odcinek felietonów MR23.
Pozdrawiam serdecznie
Najszczęśliwszy człowiek Świata
Maciek Rutkowski POL-23
(Gaastra, Tabou, O'Neill, Easy Surfshop, Deemeed)
Radości nie było końca