19.02.2010
Kiteteam w RPA - oj działo się, tylko wiatr trochę nie dopisał.

Kiteteam zagubiony w buszu RPAKiteteam zagubiony w buszu RPA


Nieokrzesana, pełna emocji relacja chłopaków z Kiteteamu, choć trzeba przyznać że czyta się wyśmienicie!

Marek gdzie tak ładnie sie ogoliłeś? Marek, kto Ci pomagał przy goleniu?
Siemano! Już piszę o co będzie chodziło w tym newsiku. Jesteśmy w RPA, południowej Afryce i jakby nie patrzeć wszystkim nam się tu podoba. Mieszkamy sobie od tygodnia w Langeeban i godnie reprezentujemy naszą ojczyznę na wodzie (hehe!).

Co prawda pierwsze dni były raczej jednym wielkim kalectwem ze względu na trudne warunki, do których musieliśmy się przyzwyczaić po ostatnim wyjeździe do niebiańsko idealnej i lajtowej Brasil. Słyszałem, że ponoć jest tu wiele spotów, ale tak szczerze my ograniczyliśmy się do jednego i zdecydowanie najlepszego. Nasza plaża mieściła się kawałek od najbardziej zatłoczonego miejsca obok dużego parkingu. Okrzyknęliśmy ją mianem Aaron's b(ea/it)ch, sam nie wiem jak to miało oryginalnie brzmieć - Łukasz to jakoś dziwnie mówił... Nazwa powstała stąd, że widzieliśmy ten spot na filmikach Aarona. Pływa się tam przy off-shore w małej zatoczce odgrodzonej wielkimi workami z piachem, więc jest zupełnie płasko. Żeby było jeszcze ciekawiej, co jakiś czas wchodzą seciki pół-metrowych falek.

Teraz może trochę o tym jak wygląda nasz dzień. A więc budzimy się rano (chyba, że ekipa od biegania zapomni o alarmie w samochodzie to jesteśmy na nogach już o szóstej) i po śniadanku zastanawiamy się co dalej począć. Marcin (lider grupy biegaczy) zawsze wraca do domu bardzo zadowolony i opowiada nam jak świetnie się czuje. Tak naprawdę drugiego dnia Marcin i Rysiu farciarsko załapali się na sesyjke o zabójczo wczesnej porze i teraz wstają tak codziennie pod pretekstem biegania, w nadziei, że może znowu uda im się to powtórzyć. Nie ma co ukrywać, że prognozy są nieobiecujące i rozwiewa się dopiero popołudniu dzięki termice, która potrafi nieźle się rozkręcić. Rozwiewa się na tyle, że kończymy pływanie zazwyczaj na siódemkach.

Lider biegaczy na szczycie.Lider biegaczy na szczycie.


Takie to właśnie wędkarstwoTakie to właśnie wędkarstwo
Poza pływaniem wzięliśmy się ostro za wędkarstwo-ztunningowaliśmy naszą wędkę w lokalnym sklepie i ćwiczyliśmy już sporo u boku profesjonalistów. Natomiast wieczornym hobby naszych rodziców stało się koneserstwo wina. Dwa dni temu urządzili grubą imprezę-wstęp tylko w stroju afrykańskiego wojownika. Poza tym zajmujemy się również łapaniem krewetek i przyrządzaniem pysznych potraw. W kuchni panuje ścisły porządek - mamy podzieloną lodówkę i szafki. Często się przez to słyszy podobne rozmowy: "Pożycz mi trochę sera to pożyczę ci ketchup" albo "Mogę pożyczyć trochę waszych winogron?" Jakby tego było mało każdy musi zmywać po sobie naczynia! Byliśmy też na wycieczce do Cape Town. Zwiedziliśmy bardzo dokładnie deptak w centrum miasta oraz bank, w którym Marcin i Rysiu walczyli przez 40 minut o pieniądze. Potem przez przypadek zgubiliśmy się z Matem i Łukaszem. Żeby upamiętnić strach jaki nas ogarnął zrobiliśmy pełne dramatyzmu zdjęcie przedstawiające naszą trójkę w środku wielkiego miasta. Na koniec zjedliśmy obiad w lokalu należącym do pana z Jugosławii, który mieszka w Cape Town od 20 lat, ma tu żonę, ale za to nie ma toalety w mieszkaniu, co 3 lata wraca do kraju zobaczyć co się zmieniło i już go to trochę wkurza.

Dzisiaj przyjechali Michał i Monika. Młody pechowo złamał rękę tydzień przed wyjazdem, więc trzeba było przełożyć ich odlot. Jak na razie nie ma co żałować bo ostatnio strasznie słabo z wiatrem. Ja jadę jutro z rodzicami do Big Bay, gdzie dołączymy do Lasek. Podsumowując RPA bardzo nam się podoba - jedyny problem to wiatr, którego jak na razie brakuje. A i oczywiście "trick of the week" to prawdziwy megaloop 313 w wykonaniu Łukasza!

Do usłyszenia! Marek.

i ciąg dalszy w wykonaniu Mateusza:

Xenon board pożyczył kilka desekXenon board pożyczył kilka desek
Pierwszego dnia po wyjeździe Marków odwiedzili nas jacyś sławni kajterzy, podono Aaron i Ruben. Pokataliśmy z nimi trochę i myślę, że po tym co zobaczyli na wodzie w naszym wykonaniu to się ogarną i zaczną robić jakieś porządne trikasy. My natomiast ostro cisnęliśmy do końca wyjazdu i żeby trochę oderwać się od pływanka co pewien czas robiliśmy tripy np. na przylądek Dobrej Nadziei, czy "czarnych" dzielnic. Niestety trafiliśmy na ponoć najgorszy rok od 23 lat pod względem wiatrowym, dlatego jesteśmy trochę nie wypływani. Przez cały wyjazd nie mieliśmy warunków znanych wszystkim z filmików tego słabiaka wymienionego wyżej, dlatego w naszej produkcji nie będziecie mieli przyjemności oglądać mega opór ********** megaloopów, jednak już teraz zapraszamy was do obejrzenia zajawki naszego filmu, a my włączamy zegar odliczający czas do premiery owej produkcji. Niestety nie będziecie mogli też zobaczyć owego zegara, gdyż stoi on u mnie w pokoju na biórku.

Na koniec chcielibyśmy podziękować Arkowi, który udostępnił nam jeszcze cieplutkie deseczki. Xenony 2010 przez cały wyjazd sprawdzały się idealnie, zarówno Rayo, które powala grafiką oraz mięciutkimi lądowaniami, jak i super freestylowy Laluz. Pozdrawiam Mateusz.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
a to kolejny dalszy, tym razem Łukasz:

Ja również chciałem się załapać na redaktora tej relacji, więc siedząc na tylnym siedzeniu w naszym Vito postanowiłem po cichu dopisać kilka słów od siebie. Jeżeli ktoś czytał cokolwiek o RPA to na pewno nie przeoczył tego, że ten kraj słynie z dużej ilości kradzieży...i ta atrakcja nas nie ominęła i przez chwilę nieuwagi straciliśmy jedną deskę. Tak jak Mat już wspominał, Ja również mam niedosyt wiatrów o prędkości dochodzącej do 45 kts, bo nastawiłem się na mocne przykatowanie kiteloopów, mimo to plan wylądowania megaloopa 313 został wypełniony z czego jestem bardzo zadowolony. Podsumowując RPA, a w szczególności Langebaan to idealne miejsce do mieszkania i pływania na kajcie, osobiście na pewno jeszcze tam wróce. Hmm...Oprócz desek udało mi się też przetestować najnowszego Ozone C4. Jest to chyba pierwszy kajt tej firmy który udał się od początku do końca. Działa naprawdę fajnie, jest idealny do Freestyle, a kiteloopy na nim to czysta przyjemność. Polecam.

ps. Jeszcze raz wielkie dzięki Arkowi za deseczki.Są naprawdę mistrzowskie, a grafika sprawia że jestem na wodzie bardzo wesoły (hehe). Łukasz.

I jeszcze trailer video:



Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

sieFotografuje

Eska

Źródło:

www.kiteteam.pl
top