Cabo Verde - grudzień 2009
W połowie grudnia
spontanicznie "zastąpiłem" kolegę taty, który kilka dni przed wyjazdem został zmuszony do odstąpienia swojego biletu na Sal - Cabo Verde. Po sprawdzeniu
prognozy obiecującej niezły swell niemal przez cały ledwie tygodniowy wyjazd szybko spakowałem swój quiver i kilka koszulek do bagażu podręcznego.
Podróż minęła nam szybko i sprawnie, trochę samochodem (do Hannoveru), samolotem przez sąsiednią wyspę Boa Vista, 15 minut taksówką i jesteśmy na miejscu. Ciepełko trochę "lżejsze" niż w Brazylii, nadal pozwalające chodzić "na krótko" przez cały dzień, pływanie bez pianki, słowem idealnie, nie za ciepło, nie za zimno.
Testy noweg sprzętu Mimo niezłej prognozy pierwsze 3 dni słabe 10-14knts
uprawiamy freeride na 9m i surf desce na małych falkach na kite beach. Czwartego dnia jedziemy przez
Ponta Prete i już tam zostajemy, yeeeaaahhhhh!!!! To jest to!!!! Ten dzień nie jest może perfekcyjny, bo
fale są duże 3-4m ale krótkie. Wiatr? Graniczny na 9m, dzięki czemu tego dnia oprócz mnie w wodzie jest max 6 surferów i żadnego kajciarza.
Zaliczam sporo dużych setów na 2-3 skręty bez możliwości wyjechania z fali, tzw. close out.
Kolejny dzień przynosi trochę
mocniejszy wiatr i taką falę jaką wspomina się z Punta Prety, czyli "to the beach", co oznacza ok 6 skrętów przed kamieniami i jeszcze ok 4 przed piaskiem z możliwością zjedzenia przez shorebreak, jeśli się człowiek odetnie i zagapi ;) Mój 9m kajt jest tego dnia idealnym rozmiarem, mogę już łatwiej łapać fale. Mimo bardzo dobrych warunków
przez cały dzień przez spot przewija się zaledwie 20 surferów, 3 deskarzy i 5 kajciarzy. W zasadzie przez większość dnia "robię co chcę", czasem specjalnie odpuszczam fale surferom, co by pozostać z nimi w dobrych relacjach. Z jednym z wychowanków Punta Prety jest Mitu (mega wymiatacz na wave na kajcie) przebijamy się, kto złapie większą fale, przybijając sobie co jakiś czas pione na wodzie.
Przez dwa ostatnie dni wiatr siada do zera ale zostają ok 2m fale, dla mnie
idealne na katowanie samej deski surfingowej. Na Punta Preta, który jest dla mnie jednym z lepszych spotów na świecie znowu pojawia się może 15 surferów przez cały dzień, co dodatkowo podnosi atrakcyjność tego miejsca, które bardzo rzadko jest przepełnione. Nawet jeśli raptem przechodzi najazd wielu surferów, to na wyspie zawsze pozostaje kilka miejsc w odwodzie i mamy gwarancję znalezienia break'u na którym cały dzień będziemy pływać sami.
A gdy nie ma wiatru zawsze można skoczyć na surfing
Zimowy sezon na Sal udało mi się rozpocząć bardzo ładnie, a co najciekawsze dobry kierunek swell'u na Punta Prete utrzymuje się nieprzerwanie już ponad dwa tygodnie. Mam nadzieję, że to
wróży bardzo dobrą zimę...zatem jeśli chcielibyście pojeździć "polskim pickupem" po jednych z najlepszych fal na świecie
to wpadajcie na Sal od 11.01-22.02.2010
Więcej zdjęć znajdziecie na stronie
www.boardandkite.pl
Crazy Horse (Cabrinha, NPX, DiiL, Rusty, Electric)