28.10.2009
El Cabezo - relacja z Teneryfy - Kuli, Rogacz i Adi
Plany na dłuższy wakacyjny wyjazd pojawiły się już w styczniu, jednak do samego końca nie wiedzieliśmy czy operacja wypali. Dopiero w lipcu wszelkie wątpliwości się rozwiały, i 25.06, 3-osobowym teamem (Kuli, Rogacz i Adi) skoczyliśmy na Teneryfe.
Apartament i przechowywalnie sprzętu w dosyć korzystnej cenie udostępnił nam Sandro, lokalny zarządca nieruchomością jak i bardzo dobry windsurfer. Żyć nie umierać, miejscówka piękna, wiało praktycznie codziennie. Na miesiąc pobytu nie byliśmy na wodzie jedynie 5 dni, z czego 2 dni wiało na 5.0, jednak spędziliśmy je bardziej rekreacyjnie, pływając na surfie lub śmigając po wyspie. Głównie używaliśmy żagli 4.0-4.5, tylko dwa razy wiało na 5.0 i zaliczyliśmy kilka solidnych sesji na 3.5-3.7. Cały wyjazd, za wyjątkiem jednego dnia spędziliśmy katując w El Cabezo, tylko raz zeszliśmy w el Medano, bo w Cabezo był za wysoki stan wody i dosyć ciężkie waruny. Trzeba przyznać ze w Cabezo trzeba uważnie obserwować stan wody, bo tylko w niektórych porach dnia robi się dobra fala do skoków, z reguły można sobie pośmigać z falką.
Jeżeli chodzi o nowe umiejętności, to Adi rozpływał się na fali i nauczył się fronta, Rogacz poprawił swoja powtarzalność back loopów, mniej więcej lądował jeden dziennie, a ja opanowałem table topy tweaki i poprawiłem jazdę z falką. Do polski wróciłem z Adrianem 26 sierpnia, a Rogacz został jeszcze tydzień. Niestety fotki nie są zbyt dobre, ponieważ nie mieliśmy porządnego aparatu i pstrykaliśmy ze starej cyfrówki.
Podsumowując wyjazd, trzeba stwierdzić że było mega! Pomimo kilku nieznacznych strat (2 stopy, 2 stateczniki i rozerwany żagiel) spędziliśmy wspólnie bardzo dużo czasu na wodzie, rozwijając wspólne zajawki i przede wszystkim robiąc to co lubimy! Opis spotów jest w poprzedniej relacji Rogacza z zeszłego roku więc nie ma co się powtarzać.
Pozdrawiam
Adrian Chochoł (F2, Sailloft Hamburg), Marcin Kulesza (Goya) i Mateusz Rogacz Rogaczewski