Pierwsze co nas uderzyło po wyjściu z samolotu o 8 wieczorem to ściana 33-stopniowego gorąca. Na miejscu regat powitała nas totalna dezorganizacja. Nikt nie wiedział, która flota jedzie pierwsza, jakie są kolory flag poszczególnych flot, o której godzinie będzie start, a nawet dokładnie którego dnia zaczynają się wyścigi. Nie mówiąc już o tym, że sędzia nie mówi po angielsku. Generalnie lekka maniana.
Z mojego punktu widzenia regaty nie zaczęły się zbyt ciekawie, bo w moim podstawowym żaglu, czyli 11.0 Point-7, jakieś 10 minut przed pierwszym wyścigiem, wystrzeliły bloczki. Szybko ogarnąłem się z mniejszym (9.9) ale na wyścigu był zdecydowanie za mały i skończyłem 7my. Między wyścigami była dość długa przerwa, więc zdołałem zgłosić zapasowy żagiel Mroczka i okazało się to całkiem niezłym ruchem, bo 2 kolejne wyścigi udało mi się wygrać. Pierwszy o jakieś 0,5 metra, a drugi już trochę spokojniej. Michał również złapał bardzo dobre miejsca, bo 3 i 4, więc po pierwszym dniu obaj byliśmy na pudle (2 i 3 miejsce).
Już po tych pierwszych próbach widać było, że stawka jest niesamowicie zbita. Nawet 7-8 osób zdolnych jest wygrać wyścig, a najmniejszy błąd kosztuje co najmniej 5 miejsc, a może kosztować nawet 10. W dziewczynach sytuacja wydawała się być dużo jaśniejsza, gdyż Agnieszka wygrywała wyścig za wyścigiem, a Natalia kolekcjonowała 2. miejsca. W mastersach Rysiu coś nie mógł się odnaleźć i oscylował w granicach 5 miejsca.
Drugi dzień okazał się dla nas trochę gorszy. Pojawił się słabszy (7-10 węzłów) i bardziej zmienny wiatr. Walczył ze sobą klasyczne zachodnie Poniente i bryza z nad rozgrzanego miasta, przez co co chwilę zmieniał się kierunek wiatru, a w raz z nim strona trasy, w którą opłacało się płynąć.
W pierwszym wyścigu za bardzo mi to ni przeszkodziło. Dopłynąłem drugi o 30cm przed Sebastianem Kordelem z Niemiec. Natomiast drugi wyścig to Michała i mój pech, a szczęście Wojtka. Pierwsze kółko cieliśmy się z Miśkiem o 2 miejsce. Na drugiej halsówce przyszła magiczna zmiana i wyrzuciła nas na 5 i 8 miejsce, natomiast Mroczkowi dała 2gą pozycje w tym wyścigu. Kolejne starcie to super słaby wiatr i Michała 4, a moje 5 miejsce.
Następny, trzeci dzień, to ostatni dzień przed jednodniową przerwą. Wiatr lekko odmówił współpracy i rozwiało się dopiero około 16:00 na 2 wyścigi. W pierwszym prowadziłem, ale dałem się trochę ponieść mojej wrodzonej niecierpliwości i 3 razy za wcześnie robiłem zwroty, co zepchnęło mnie na 3 miejsce. Drugi i do tej pory ostatni wyścig to niezła taktyczna rozgrywka. Po dobrym starcie nie mogłem się zdecydować, w którą stronę pojechać i pojechałem środkiem, co często bywa najgorszą opcją. Na górze byłem 7, ale dzięki niezłym pierwszym pełnym i dzikiej pompie na drugim baksztagu wygrzebałem się na 3 miejsce, a Michał złapał kolejne 4te.Tego dnia bardzo dobrze jeździł drugi Michał - Bazyli - 2 razy dojechał 6ty i jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Ogólnie stawka jest strasznie ciasna i zbita. Różnice w prędkości są bardzo małe. Po drugim dniu między liderem, a 5tym zawodnikiem było raptem 6pkt różnicy.
Teraz po 3cim dniu na remisie na prowadzeniu są Jules Denel z Francji i Teade de Jong z Holandii, a ja jestem 1 punkt za nimi. 4ty jest Michał Aftowicz, 8my Wojtek Mroczyński, a 13ty Michał Bazyli. W dziewczynach status quo, czyli Agnieszka 1sza, Natalia 2ga, a w mastersach Rysiu Pikul na 6tym miejscu.
Regaty nie należą do najlżejszych, bo przychodzimy na plażę o 12 na skippers meeting, a ostatni wyścg kończy się o 19-19.30. Organizacja pozostawia trochę do życzenia, ale bywało gorzej. Miała miejsce jedna dosyć przerażająca sytuacja. Czołowo zderzyło się 2 zawodników. Xavier Ferlet z Anglii i jakiś Hiszpan. W karambolu wzięło udział jeszcze około 5 osób. Skończyło się na 2 osobach odwiezionych do szpitala i dziurze w desce od czubka dziobu, aż po szynę masztową.
Groźne bywają również ogromne ławice małych rybek. Zdarzyło mi się w nie uderzyć, ale się nie przewrócić natomiast mniej szczęścia miał Markus Poltenstein, który prowadząc wyścig przed metą wpłynął w taką ławicę, strzelił katapę i złamał bom.
Zostały jeszcze 2 dni czyli około 5-6 wyścigów. Na pewno będzie ciekawie. Mimo iż jestem zadowolony z 3 pozycji, będę atakował i walczył o zwycięstwo, a Michał o podium. I na pewno nie jesteśmy bez szans - pora po prostu wygrać kilka wyścigów ;).
Pozdrawiam w imieniu całej polskiej ekipy
Maciek Rutkowski POL-23
(Infinity, O'Neill, Aerotech, Hydrosfera, Deemeed, Columbus)
Aktualne wyniki poszczególnych flot:
Juniorzy - po 8 wyścigach
Youth - po 8 wyścigach
Masters - po 8 wyścigach
Leszek
Źródło:
foto: www.mapdigital.es/