Jak co roku w listopadzie lecimy popływać do Egiptu. Jak co roku z Tomkiem "Oddech" Saciukiem (www.oddech.pl) w roli trenera, opiekuna, kierownika wycieczki, tłumacza, tragarza, gawędziarza, konesera egipskiego jedzenia ,sanitariusza, przewodnika , operatora kamery i fotoaparatu.
Tym razem po raz drugi wybraliśmy Soma Bay koło Safagi. Fajny spot z płaską woda ,oraz super hotel (jeśli ktoś potrzebuje). W hotelu baseny, siłownia, kilka knajp oraz super ceny: butelka wody 2,5 euro( 8 razy drożej niż w mieście ), internet 20 euro za dobę. W pokojach minibarki, ale ze względu na ceny baliśmy się do nich zbliżać. Niezła motywacja by skoncentrować się tylko na windsurfingu.
Przelot i pobyt zorganizował FunSurf - jak zwykle perfekcyjnie. Poprzednio byliśmy tam też z FunSurfem w marcu i wiało bardzo różnie dwa dni na 8m2 żagle, trzy dni na 4,2. Wyjazd potraktowałem jako trening przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata FW Youth & Masters w Peru, więc zabrałem zestaw do formuły oraz licząc na mocniejszy podmuch Goyę 84 z zestawem małych żagli. Czyli standardowe 60-70 kg bagażu. Sprzęt do Egiptu ostatnio latał za darmo, tym razem też tak było, ale przy odprawie powrotnej jakiś mądrala zażądał 80 Euro za przelot sprzętu. Po krótkich negocjacjach stanęło na 40 Euro, które gorliwy urzędnik pewnie schował do kieszeni.
Soma Bay przygotowała dla nas na ten tydzień wiatr dosyć slaby, w okolicach 10-12 węzłów. Na formułę wystarczyło, ale pozostali uczestnicy wyjazdu (poza początkującymi) raczej korzystali z atrakcji hotelowych, gdyż największe żagle oferowane w wypożyczalni, czyli ósemki nie gwarantowały ślizgu.
Ja ze swoją dziesiątką ślizgałem się cały czas i myślę, że dobrze wykorzystałem pięć dni na trening. Oczywiście pływanie formuły samemu i bez bojek to trening połowiczny ale nie można mieć wszystkiego.
Szóstego dnia przyszedł zapowiadany podmuch i wreszcie również moi koledzy mogli zejść na wodę. Wiało 30 węzłów, więc idealnie na 84L + 4,2 .Wreszcie mogłem popływać przy silnym wietrze. Po kilku godzinach super zabawy zwyciężył rozsądek i ponownie przesiadłem się na formułę - za trzy tygodnie Mistrzostwa Świata. Tym razem otaklowałem "mały" żagiel, czyli 9,2 i poszedłem na wodę. Na tym zestawie pływałem do końca wyjazdu, czyli jeszcze jakieś trzy godziny.
Podsumowując, dla mnie był to dobry wyjazd - sześć dni pływania. Dla pozostałych niestety trochę mniej udany, ale przynajmniej pozwiedzali sobie hotel.