Właśnie wróciłem z tygodniowego wypadu do El tur z Japą(Tatą) i z bratem na którym przetestowaliśmy trochę nowego sprzętu. El Tur nie jest wymarzoną miejscówką na kita ale Japuś ciśnie jakieś deale z Maxem (właścicielem bazy) i co roku zaliczamy tu familijny tydzień.
Około 6 godzin przed odlotem przyszła paczka z Vento z nową deską Mallory i dwoma nowymi Rebelami. Do tego zestawu miałem jeszcze dechę Race LTD Northa której nie udało mi się wcześniej odpalić. Windguru nie pokazywało sensacji wiatrowych na ten tydzień a jednak udało nam się zaliczyć 3 dni dobrego pływania i z jakieś 2 godziny sesji zdjęciowej z jak
zawsze mistrzowskim Andrzejem Jóźwikiem (www.Augustyna.pl).> Tak więc plan minimum został wykonany.
W tym roku decha Mallory ma nowe pady które są wygodniejsze od zeszłorocznych, deska jest lżejsza i ma jeszcze masywniejszy pop - jest stworzona do freestyle'u.
Race LTD jest deską do wyścigów w tym roku deską kierunkową na słabo wiatrowe dni i nie tylko. Jest to nowy pomysł North'a ale deska była już używana podczas wyścigów na zawodach PKRA zobaczymy w tym roku czy ten pomysł wypali. Nowy Rebel jest bez środkowego zebra co wypłaszcza latawiec zwiększając jego zakres wiatrowy. Został dodany system one-pump który działa bez zarzutów.
Powrót do Polski na pewno nie możemy nazwać udanym. Zaczęło się od tego że zaraz po wejściu na lotnisko okazało się ze nasz lot jest przeniesiony na godzinę 18:00, a nie 16:00 ale za to zajęliśmy pul position przy odprawie by jak najszybciej pozbyć się sprzętu. Niestety trafiliśmy na bardzo ambitnych Beżowych którzy po długich kłótniach skasowali nas 70 euro za nadbagaż. To wystarczyło by trochę podkręcić ciśnienie. Po 15 minutach od rozpoczęcia bordingu wbiliśmy się do krótkiej kolejki by od razu wejść do samolotu. Niestety jeden z pasażerów (tradycyjny turystyczny wąs) zaszalał w duty free i nieźle podchmielony zgubił gdzieś kartę pokładowa. Po jakiś 40 minutach wreszcie wpuścili go do busa gdzie na schodach padł pod nogi wkurwionego Japusia któremu nawet przez myśl nie przeszło by go podnieść naszego podchmielonego kolegę. Japa szybko skwitował naszego asa: "Prawdziwy pijak - wypieprzył się ale flaszki nie upuścił". W przyrodzie nic nie ginie i tak przez przypadek okazało się że dali nam ostatnie wolne miejsca jakie mieli a była to business klasa tak więc sam lot w miarę szybko zleciał ;]
Pozdro
Blaszko [North, Porsche Groblewski, Elipsa]