20 listopada wyruszyliśmy z Pawłem Hlavaty do Brazylii na ostatnie w tym sezonie zawody. Po 12 godzinnym locie i nieprzespanej nocy po wyjściu z samolotu uderzył mnie 30 - to stopniowy skwar. Jak przy większości wyjazdów nie obyło się bez problemów: brak transferu z lotniska (jak stwierdzili organizatorzy nie spodziewali się naszego przyjazdu, mimo że Paweł dwukrotnie wysyłał maile z naszym zgłoszeniem) i problem z zakwaterowaniem. Na szczęście wszystko udało się wyprostować, (ale już w pierwszym dniu byliśmy o parę dolarów lżejsi). Z lotniska dojechaliśmy do hotelu Marina Park gdzie rozgrywane są zawody. Część zawodników była już na miejscu i zaczęła się aklimatyzować. W dniu przyjazdu nie zdecydowaliśmy się na zejście na wodę, mimo że warunki były wręcz wyśmienite. Pierwszy dzień pobytu w Brazylii zakończyliśmy przydzielaniem pokoi w naszym totalnie nowym wynajętym mieszkaniu. Mnie przypadł jedyny klimatyzowany pokój, za to Palmerowi dziecięce królestwo, gdzie na różowych ścianach królowały motylki.
Pierwszego dnia treningów zdecydowałam się pływać na 11,0 a Paweł wybrał 10,7. Po dwugodzinnym treningu zeszliśmy na brzeg żeby obserwować Mistrzostwa Brazylii w Formule. Zdecydowaliśmy się nie brać w nich udziału żeby zachować siły na właściwą imprezę, dla której się tu znaleźliśmy.
22.11 - Drugi dzień treningów na wodzie. Wiało mocniej, więc pływaliśmy na 10,0. Po pływaniu dzień wcześniej czułem wszystkie mięśnie. Pływania na desce jednak nie zastąpi siłownia czy gry w kosza. W ramach treningu i ćwiczenia zwrotów popłynęliśmy na drugą stronę zatoki - prosto pod wiatr. Tam zeszliśmy na brzeg, żeby odpocząć.
Pełen chill, palmy kokosowe, cisza i spokój i zero ludzi. Podczas tej "wycieczki krajoznawczej" zobaczyliśmy jak rozkłada się wiatr i czego można się spodziewać po panujących warunkach. Warunki tego dnia różniły się od tych zeszłorocznych. Wiatr był bardzo nierówny, porywisty z dużą ilością dziur i dość zmienny, jeśli chodzi o kierunek. Popołudnie jak dzień wcześniej poświęciliśmy na obserwowanie zmagań zawodników biorących udział w Mistrzostwach Brazylii. Z brzegu obserwowaliśmy, co czeka nas przez następne dni podczas Grand Prix - organizatorzy zdecydowali się bowiem rozegrać obie imprezy w tym samym miejscu.
Kolejne trzy dni upłynęły nam na treningach i odpoczynku. Jednego wieczoru znajoma, która mieszka tutaj na stałe zabrała nas do knajpy w stylu "all you can eat" - płacisz raz i jesz tyle ile zdołasz. Rozumiecie, więc sami, że ledwo stamtąd wyszliśmy Polecam Jutro zaczynają się zawody...
26.11 - Pierwszego dnia regat mieliśmy trzy wyścigi. W pierwszym na dobry początek zaliczyłem falstart wiec potem mogło być juz tylko lepiej:) Kolejne dwa skończyłem odpowiednio 7 i 8, by ogólnie po całym dniu zająć 10 pozycje. Wyścigi składały się z trzech halsówek i dwóch pełnych z metą na polówce po górnej boi, co przy panujących warunkach dawało się nie jednemu zawodnikowi we znaki. Wiatr był silny i bardzo silny. W szkwale sędziowie zmierzyli 31 węzłów, a średnia była 25 węzłów. Do tej pory był to najsilniejszy wiatr, jaki tu mieliśmy. Wyścigi trwały około 16 minut, ale mimo to wszyscy czuli się po tym dniu wyczerpani. Z ciekawostek to do portu, z którego wypływamy, przypłynęła grupka kilku delfinów i bawiły się pływając obok nas.
Tego dnia widziałem też kilka żółwi morskich o dość dużych rozmiarach. Na pewno nie chciałbym wpaść na takiego podczas pływania. Po skończonym dniu pojechaliśmy z Pawłem do domu, a potem na kolacje do restauracji należącej do rodziny jednego z zawodników.
27.11 Drugiego dnia mieliśmy cztery wyścigi a teraz umieram ze zmęczenia. Początek dnia miałem bardzo dobry, bo zacząłem od 5 miejsca potem wygrałem kolejny wyścig. Po drugim wyścigu mieliśmy krótką przerwę, ale niestety niewystarczającą. Kolejne dwa wyścigi to była juz równia pochyla odpowiednio byłem 10 i 12. Po dzisiejszym dniu ledwo mogę pisać na komputerze. Jestem strasznie zmęczony i czuję się nieprzygotowany fizycznie do regat mimo że trenowałem na siłowni i grałem w kosza. Ogólnie jakieś 4 treningi tygodniowo. Niestety jednak to nie wystarczy. Żeby być w formie trzeba cały czas pływać. Poza tym czuję się jak by moje ciało poszło spać może jest to spowodowane porą roku, jaką mamy. Tu właśnie zaczyna się lato, a u nas szaleje zima. Nie mniej jednak nie poddaję się i robię wszystko, co w mojej mocy by płynąć najlepiej jak potrafię. Na szczęście jutro zaplanowane są już tylko trzy wyścigi, wiec będzie super.
Pozdrawiam
Hubert Mokrzycki POL-25
Od redakcji - Nie dostaliśmy jeszcze od Huberta żadnej informacje odnośnie piątkowych i sobotnich wyścigów, ale wiemy dobrze poinformowanych źródeł że przez te dwa dni rozegrano sześć kolejnych wyścigów, co daje w sumie trzynaście wyścigów. Regaty prowadzi nie zagrożony Gonzalo Costa Hoevel ARG-3. Po sobotnich wyścigach młodziutki Gabriel Browne BRA-50 wskoczył z trzeciego na drugie i na podium wskoczył również Ross Williams. Niedziela to ostatni dzień regat. Wyniki, zdjęcia i relacje na żywo na
formulawindsurfing.org