18.11.2008
W poszukiwaniu zaginionego luzu

Za oknami zrobiło się zimniej, chytrzej i średnio nieprzyjemnie. Stoję na przystanku chowając łapy w kieszenie, głowa moknie coraz bardziej, wiatr wdziera się pod kurtałę, a buty zalały się kilka kałuż wcześniej - prawie jak na desce, tylko deski brak... Żółte liście fruwają w powietrzu, nawet przy takiej pogodzie chce się pływać, zwłaszcza że czas spędzony na desce to zawsze jakieś oderwanie od codzienności. Taka ucieczka do wolności - myślę sobie, aż tu ulicą Głogowską przeleciał opel ze sprzętem, patrzę - kierunek dobry, na Strykowie pewnie dzisiaj pełen jazz... A ja dalej na moim przystanku, szykuję się by wbić się w ten tramwaj niczym śledź w konserwę.

W środku ciasno i duszno, prawie jak w busie którym na początku tego lata wybraliśmy się na Tarifę. Te same zapachy, bo jechaliśmy w piątkę, bez klimy, ilość miejsca w przybliżonym stopniu ograniczona, tam sprzętem tu łokciem w żebra. Jeżeli miałbym porównywać, to komfort jazdy jest zdecydowanie większy na autostradach bo rzuca mniej niż na poznańskim torowisku. Swoją drogą, ciekawe kiedy wzorem Japonii, na przystankach pojawią się upychacze w szykownych granatowych garniturach i białych rękawiczkach.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Tramwaj stoi, wszystko dookoła też, czas mija mi w zatłoczonym wagonie, a gdzieś tam pływają. Na razie jestem tylko lekko rozdrażniony, a co dopiero będzie gdy oczom mym ukaże się próg mojego już nie tak odległego mieszkania. Danego dnia podstawowa różnica pomiędzy osobą napływaną a nie - jest taka, że tej drugiej nie można zaliczyć do grona osób spełnionych. Szczęśliwie w tym roku miałem gdzie się wyszaleć.

Tramwaj znowu gdzieś ugrzązł, ale ja myślami śmigam już na południu Europy w hiszpańskiej Tarifie. Miejscówka ta jak się okazało, bynajmniej nie bez powodu zwana stolicą wiatrów. Nasz najmniejszy żagielek Legend 4.2 winien być największym, a gdyby w Polsce dorosły facet taklował przy mnie tak abstrakcyjny rozmiar jak 3,4, popatrzyłbym na niego z politowaniem, jednak tu było inaczej... Pomyślałem o Marcinie i Paulinie, którzy pomogli nam poznać magię Tarify. Mnogość spotów w okolicy Gibraltaru tzn. Los Lances, Hurricane, Valdevaqueros, Bolonia, Canos de Meca, St. Petri , Punta Paloma, Las Dunas ujęła mnie równie mocno co 2-metrowy, wyglądający jak robocop kanar, przy kontroli biletów.
Powstał miniblog z naszego wypadu, znajduje się na stronie www.livetoride.eu , jest on niestety niekompletny bo w Hiszpanii kradną jak w zatłoczonym tramwaju, kurde! Mam jeszcze portfel? Tak.. motorniczy zatrzymał na teatralce, wysiadła większość ludzi, została ostatnia prosta.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Prasonisi końca sezonu to zupełnie inne miejsce niż te, które znałem z lipca i sierpnia lat poprzednich. Różnica jak tramwaj w centrum i na pętli Górczyn. Razem z dziewczyną oraz bratem pracowaliśmy w W4F, pływaliśmy natomiast w każdej innej chwili. Czas przemijał razem z wiatrem który wyznaczał rytm dnia na plaży. Gdy wiało więcej, słońce witaliśmy na płaskiej wodzie, przeplataliśmy krótkie sesje freestyle zajęciami instruktażowymi. Na zakończenie dnia czekał wave, wśród czerwieni zachodu. Kiedy Maltami nas opuszczał, można było docenić życie na plaży, skakać ze skał, łapać kraba, grać w golfa, a nawet poszukać zaginionego luzu , który wpadł gdzieś w fale staremu grekowi.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Kolejny dzwonek motorniczego odrywa mnie od wspomnień, rozglądam się szybko. Tramwaj ze studentami, Fredry przystanek przy operze, pora wysiadać. Szybkim krokiem mijam kolejne witryny, skręcam w zieloną bramę, wchodzę w zieloną klatkę dwa piętra wbiegam, żeby nie stracić kondycji ,teraz jeszcze sforsować drzwi bez klamki. Jestem. Na stancji panuje jesienny półmrok, powoli łukiem mijam śmieci w korytarzu i ląduję na fotelu w pokoju. Załączam film z wakacji żeby złapać trochę słońca i szafa gra.

Mateusz Kaźmierczak

sieFotografuje

Bogo

Źródło:

www.livetoride.eu
top