Między egzaminami i zaliczeniami w końcu udało mi się wyrwać żeby popływać... Od razu po egzaminie zabrałem się do Chałup.
Prognoza była bardzo dobra 5 Bft z zachodu, więc zapowiadało się wyśmienicie. Po dotarciu na miejsce, okazało się, że prognoza się myli. Zamiast wyczekiwanej piątki było 6 a w szkwałach 7 Bft! Nie czekając ani chwili otaklowałem się i pobiegłem na wodę. Pływałem na żaglu 4,5 i desce Drops Yeasty 102 miałem full power i super płaską wodę, idealną na freestyle. Pogoda dopisała: ciepło (ponad 20 stopni), słońce i oczywiście wiatr. Niestety poziom wody był bardzo niski.
Mimo krótkiego statecznika (15 cm) musiałem pływać kilkadziesiąt metrów od brzegu. Koniec pływania nastąpił wraz z zachodem słońca. Zmęczony, ale bardzo zadowolony razem z instruktorami z Fun Surf pojechałem na pyszny obiad do knajpy Skipper we Władysławowie (polecam stek po argentyńsku!) Jeszcze tylko szisza no i spać, bo na jutro zapowiadało się jeszcze lepiej...
Następnego dnia, jak się tego spodziewałem,
wiatr wiał jeszcze mocniej, a mianowicie stałe 7 Bft w szkwałach do 8 Bft! Na szczęście poziom wody podniósł się i można było pływać blisko brzegu. Dzięki czemu możliwe było zrobienie kilku fotek, za które serdecznie dziękuje Ewelinie oraz Agnieszce. Drugiego dnia pływałem także na żaglu 4,5 oraz na Drops Yeasty 102. Deska spisywała się bardzo dobrze. Jest szybka, lekko skacze, dobrze rotuje i gładko jeździ tyłem. Co mnie bardzo zaskoczyło super krawędziuje (łatwo się robi na niej rufy w ślizgu), więc może też służyć jako deska średnio i silno-wiatrowa dla mniej zaawansowanych freestylerów. Czyli takich, którzy ćwiczą monkey jibe'y, duck jibe'y itp.
Razem ze mną zacięcie trenował Piotrek Konkel (na żaglu 4,7... respekt!) oraz instruktorzy z Fun Surfu (Rafał, Peter i Daniel). Atmosfera na wodzie jak zwykle wspaniała, lekka nutka rywalizacji połączona z radością z nowych tricków. Piotrek ćwiczył przede wszystkim gozzade, punete i canabrave, a ja funnella, kono switch i eslidera oh. Wiatr był nierówny, czasami wiało tak mocno że większość pływających schodziła z desek i czekała aż troszkę przycichnie. Mimo super warunków na wodzie o 16 musiałem zakończyć pływanie... Niestety powrót do szarej rzeczywistości, nauki i egzaminów był nieubłagalny... Tak samo jak termin następnego egzaminu...
Pozdrawiam
Robert Sosnowski (Drops, B3, www.Surfordie.pl)