Już w drodze trochę nas zaskoczyło - przez cale Niemcy padał śnieg, a przez całą Francję deszcz. Rozpogodziło się jakieś 100km przed samym Hyeres co nas niezmiernie ucieszyło. Na miejscu czekała już gruba ekipa: Alberto Menegatti, Ross Williams, Arnon Dagan, Peter Volwater i Szymon Staniszewski. Dojechali jeszcze Kuba Guzdek, Rafał Kapuściński i Maciek Dziemiańczuk z podopiecznymi i mieliśmy jedną wielką wesołą bandę.
Powitało nas słonce, niezbyt ciepłe powietrze i atomowy Mistral. Pierwsze kilka dni to slalom w Almanarre i La Madrague na żaglach ok. 6.0. Apogeum nastąpiło 3 dnia gdy dowaliło średnio 45 węzłów. Największe szkwały obracały się w granicach 55 węzłów. Na 3,5 otwartym pod kątem 90 stopni do deski momentami było grubo za dużo. Woda nie należała do najcieplejszych więc po 1,5h takiego hardcore’u mieliśmy dość. Po pływaniu Patryk, które w zeszłym roku zaliczył PWA Grand Slam mówił, że był to podobne warunki w jakich w Pozo rozgrywany był slalom.
Potem znowu kilka dni cisnęliśmy slalom. Ostatniego dnia konkretnego wiatru skręciło na onshore w Almanarre i na tamtejszych kamieniach powstała niezła falka co skrupulatnie wykorzystałem razem z Arnonem i Rossem. Warunki nie były idealne, gdyż pływało się wzdłuż fali, ale zawsze dało się coś poskakać (na prawym!) i podusić falę. Kilka razy przeszarżowałem i raz zmieliło mnie prosto na kamienie - nieprzyjemnie. Udało mi się zrobić forwarda i kilka backside aeriali z czego jestem dumny biorąc pod uwagę "odwrotny" kierunek wiatru. Obok chłopaki skrzętnie dusili slalom na najmniejszych zestawach.
Poza windsurfingiem atrakcją wyjazdu był wypad na GoKarty i Laser Questa. W pierwszym przypadku najlepszy okazał się Szymon (nikt nie wie jak to się stało ;). Ja za to zostałem mistrzem strzelania bączków przy każdej możliwej okazji - zaliczyłem 5 w ciągu 25 minut jazdy. Również dostałem 3 kary za niebezpieczną jazdę - raz za ostrego crasha z Mroczkiem na zakręcie (próbowałem wejść po wewnętrznej ;) i kolejne dwie za różne przepychanki.
Z kolei Laser Quest to coś w stylu death matchu na laserowe spluwy w ciemnym pomieszczeniu z dużą ilością różnokolorowych świateł mylących trop. Tu nie daliśmy szans młodym Francuzom i klepnęliśmy ok.4000 - 2000. Najlepszy indywidualnie okazał się Spageti (Alberto - celowa pisownia przez jedno "t" ;).
Potem nadszedł czas Formuły. Jakon objeżdżał swoje nowe żagle z groźnymi numerami, a Polan i ja testowaliśmy czarne strzały - nową formułę Exoceta i nową 11stkę Point7. Testy wypadły bardzo pozytywnie w obu przypadkach. Wygląda na to, że w Formule Windsurfing szykuje się arcyciekawy sezon. Na rynku będzie kilka desek próbujących zagrozić bezkonkurencyjnemu do tej pory Starboardowi. Prócz niego zobaczymy Gaastre Vapor czyli totalną nowość, Exoceta Warp Formula czyli "czarną strzałę", która chyba po raz pierwszy w historii firmy będzie konkurencyjna z innymi, F2 które po zeszłorocznym niewypale na pewno będzie chciało się odkuć.
W żaglach też nie jest gorzej: Pryde ma pozycję lidera, ale takie firmy jak Gaastra, MauiSails, North, Point7, czy może w końcu Severne będą chciały mu zagrozić. Są też jeszcze finy. W zeszłym roku nastąpił boom na Kashy Fins, które idealnie współgrały z zeszłorocznymi deskami. Jak będzie w tym roku? Podobno Deboichet też szykuje ostrą ofensywę, przecież do zeszłego roku nikt nie kwestionował jego prymu. Są jeszcze mniejsze firmy jak Hurricane Fins, które mogą też wyskoczyć z jakąś rewelacją.
Generalnie arcyciekawie - nikt nic nie wie, każdy chce wygrywać i wszyscy ciężko trenują w nadziei na dokonanie tego. Sam jestem ciekaw co z tego wszystkiego wyniknie.
Tak naprawdę wszystko okaże się na pierwszych dużych zawodach, które (prawdopodobnie) już w maju w Portugalii.
Aloha i do zobaczenia na wodzie bo za oknem słońce!
Maciek Rutkowski POL-23
Exocet, Columbus, Infinity, Hydrosfera, Aerotech
Bogo
Źródło:
www.surfbros.pl