27.02.2008
Mistrzostwa Polski 2008 w windsurfingu lodowym
W dniach 22-24 luty zaplanowano Mistrzostwa Polski w windsurfingu lodowym. Jak się okazało lodu wystarczyło nam tylko na jeden dzień regat. W nocy z piątku na sobotę lód po prostu zniknął. Siemianówka, gdzie rozgrywano Mistrzostwa Polski była chyba ostatnim miejscem w Polsce z dobrą taflą lodową. Jednak pogoda i prognozy budziły u nas pewne obawy. Na miejscu zastaliśmy dodatnie temperatury i mżawkę.
W piątek rano - pierwszego dnia regat wiało dobre 20 węzłów i padało. Na godzinę przed wyścigami złożyłem sprzęt i wyszedłem na lód sprawdzić, co się dzieje. Lód lekko trzaskał pod nogami i się uginał, ale miał jeszcze jakieś 20cm grubości. Resztki śniegu z ubiegłego tygodnia zniknęły. Było gładko i mocno wiało. Kiedy odjechałem na otwarty teren poczułem, że trochę mnie rzuca na 7,0. Wróciłem do brzegu, i wziąłem długie płozy - potrzebne było dobre trzymanie na takie warunki.
Punktualnie o 12:00 w piątek wystartowano pierwszy bieg. Razem we wszystkich kategoriach startowały 42 osoby. Mieliśmy następujące kategorie: seniorów, juniorów, młodzików i kobiety. Trasa regat lodowych to zwykle halsówka i kurs pełny, dwa okrążenia. Ciekawostką były prędkości osiągane na trasie. Jarek Miarczyński w trakcie kilku biegów miał GPS. Na halsówce jeździliśmy około 35-40 km/h, ale na baksztagach nasza prędkość dochodziła do 68km/h. Najlepszy na iceboardzie jest moment odpadania na górnym znaku, gdzie prędkość wzrasta prawie dwukrotnie w ciągu 3 sekund. Same regaty były bardzo fajne ze względu na wyrównany poziom czołówki we wszystkich kategoriach.
Moja forma była bardzo dobra i miałem nadzieję walczyć o złoty medal, ale niestety zawiódł mnie mój pojazd. W trzeim wyścigu poluzowała mi się śruba od przedniej płozy i ją zgubiłem. Potem ryłem przednim uchwytem parę metrów lód i w końcu strzeliłem katapę. Przy tym wszystkim dziób mojego pojazdu rozklekotał się. W kolejnych biegach nie miałem już żadnej kontroli na baksztagach nad sprzętem, a zwroty przez rufę stały się niewykonalne. Do końca regat walczyłem, a na rufach musiałem hamować i obracać sprzęt.
Wracając do czołówki bardzo równo i szybko jeździł Jarek Miarczyński (SKŻ Hestia Sopot) i to on został Mistrzem Polski w 2008 roku. Zaraz za nim bardzo szybko ślizgał się Andrzej Wiśniewski (GROT Suwałki). Trzecie miejsce zdobył Mariusz Ambroch (MBSW Giżycko).
Tu warto dodać, że windsurfing lodowy jest bardzo specyficzną dyscypliną i duże znaczenie ma przygotowanie ślizgu. Wielu wytrawnych zawodowców, jak Maksymilian Wójcik z kadry RS:X musiało uznać wyższość specjalistów od zimowej odmiany windsurfingu, takich jak Andrzej Wiśniewski i wyżej wspomniany Mariusz Ambroch.
W kategorii juniorów zwyciężył Cezariusz Rośleń z AZS Gdańsk. W młodzikach najlepszy okazał się Jacek Piasecki (SKŻ Hestia Sopot), a wśród kobiet Kamila Tomkiewicz (YKP Warszawa).
Regaty zakończyły się na sześciu bardzo dobrych wyścigach piątkowych. Silny wiatr, deszcz i dodatnie temperatury zniszczyły lód w nocy, ale przewidując to zrobiliśmy małą imprezkę i rano wszyscy bardzo zadowoleni odjechali do domu.