Na Rodos przylecieliśmy w sobotę o 10 rano. Już o 13 byliśmy w Prasonissi po drugiej stronie wyspy. Niestety połowa naszego sprzętu (deski, bomy) została w Warszawie. Na szczęście sprzęt kajtowy dotarł w całości, więc mieliśmy na czym pływać. W niedzielę nadal nie było naszych desek i ponownie poszliśmy na kajta. Natomiast Jaś zorganizował sobie jakoś 5.3 i Skate'a 100l. Ja miałem wtedy kite'a 12 i parę razy nad nim przeskoczyłem :).
W poniedziałek wiatru prawie w ogóle nie było, ale potrenowaliśmy trochę bezwiatrowego freestyle'u na Disco 6.4 i nowym Freeewavie 96 Fanatica na 2006. Fajnie robiło się na niej gecko.
We wtorek w końcu dotarł nasz sprzęt. W środę rano poszliśmy z Marcinem na kajta a Jaś na deskę. Pływaliśmy na zmianę po 10 halsów i staraliśmy się zrobić hp. Udało mi się jedynie musnąć bara ręką a Marcin wykręcił parę fajnych kiteloopów na jednej ręce. Wieczorem w końcu się rozwaiło. Ja pływałem na 5.9 a Marcin z Jasiem na zmianę na 6.4. Było idealnie. Na wodzie my, Kuba Kossmowski i Wiktor Kitzman na deskach a Księciu na kajcie skakał nad nami.
Pływaliśmy do zachodu słońca. W sobotę wiało 6-8 bf i stworzył się niezły wave. Na płaskiej stronie pokazały się idealne falki do treningu poncha. Wszyscy bardzo nakręcili się na ten trick. Ja ustałem jednego przed Księciem i Maćkiem Kozerskim, którzy byli bardzo zajarani windsurfingiem tego dnia. ;-) Jas z Marcinem też ustali po jednym. Niestety Bocian pod wieczór próbując zrobić poncha, przeżaglowany na 4.2, z całej siły walnął klatką piersiową w bom. Na szczęście nic sobie nie złamał, ale musieliśmy mu pomóc wyjść z wody.
Oprócz nas jest tu też Wiktoria, ktora trenuje na kite z nasza koleżanką i siostrą (Kuby) Karoliną. Karol szybko robi postępy i może wkrótce dołączy do głównego składu teamu ;-)