14.02.2008
Bracia Rutkowscy i Mroczek na Cabo

Już po raz trzeci, na miejsce naszego zimowego wyjazdu wybraliśmy Cabo Verde. Kiedy trzy lata temu trafiliśmy na wyspy Zielonego Przylądka po raz pierwszy, wiedzieliśmy jedynie, że statystyki wiatrowe w zimie są imponujące oraz, że Cabo jest gdzieś nie daleko na południe od kanarów, wiec powinno być nieźle. Od pierwszego dnia na wyspach bardzo polubiliśmy to miejsce jako zupełnie odcięte od cywilizacji (polskie komórki nie działają tam do dziś) i oferujące dużą gamę fantastycznych warunków do surfingu w każdym wydaniu.

W tym roku na Cabo zawitaliśmy 18 stycznia w składzie: Wojtek Mroczyński, Maggol (Rutkowski) i ja (Leszek). Po 10 dniach dojechał do nas Polan a po kolejnych 3 pojawiła się ekipa z Hydrosfery czyli: Łukasz, Piotrek, Marek, Kaziu i dziewczyny. Na miejscu jako bazę wypadową obraliśmy, sprawdzony już wcześniej, Club Natalie Simon, gdzie trzymaliśmy sprzęt, sprawdzaliśmy warunki na spotach i testowaliśmy wszelkie możliwe zajęcia kiedy nie wiało.

Mieszkanie i jedzenie załatwiliśmy sobie w Santa Maria, czyli jedynej wiosce w okolicy windsurfingowej części wyspy (nieco dalej od plaży niż większość hoteli).

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Plan na ten wyjazd był bardzo ambitny. Zazwyczaj przez zimę samo oglądanie filmów najlepszych wymiataczy na tyle podkręca wyobraźnie, że wydaje się, że ten 'podwójny do przodu' to tak na prawdę nic trudnego. W tym roku doszedł jeszcze element całkiem niezłego, pod względem warunków do Wave'u, sezonu w Polsce. Dlatego zarówno Maggol jak i ja widzieliśmy już oczami wyobraźni dopracowane push-loopy, jazdę na potężnych falach, pierwsze próby Goiterów i jeżeli pogoda by sprzyjała - podwójnych loopów. Niestety, jak już wiecie z poprzednich krótkich relacji, warunki bynajmniej nie były takie jakie sobie wyobrażaliśmy. W prawdzie trafiło się kilka dni przyzwoitej czystej fali oraz kilka dni niezłego wiatru ale fala była na początku wyjazdu a wiatr na koniec... Mówiąc prawdę, nie upolowaliśmy ani jednego dnia warunków jakie Cabo Verde prezentowało nam przez 20 z 21 dni naszego zeszłorocznego wyjazdu.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Niedosyt warunków sprawił, że jeszcze bardziej niż zwykle wykorzystywaliśmy każdy moment wiatru lub fali. Kilka udanych sesji surfingowych podniosło nasz poziom o jakieś 500%. Na windsurfingu aż takiego skoku nie zrobiliśmy ale każdy po kroczku do przodu na pewno tak. Mroczek zaczął w końcu kręcić loopy do przodu. Maggol doskonalił, sobie tylko znaną, sztukę robienia aeriali z bardzo niepozornych fal, a oprócz tego mimo małej ilości dobrych "ramp" do skoków postanowił męczyć Jezuski, czyli jednoręczne table-top'y, co za każdym razem kończyło się efektownymi wywrotkami i uśmiechami na twarzach wszystkich dookoła. Jeżeli chodzi o mnie, to za największych sukces uznaje kilka pierwszych ustanych back-loopów. Wszystkie sesje na wodzie służyły również objeżdżeniu nowego sprzętu, który dostaliśmy przed wyjazdem. Z nowych zabawek zabraliśmy ze sobą Exocety X-Wave73 i IStyle 94, pełną gamę nowych Aerotechów 2008 (Maciek - Charge, ja - Phantom), oraz nowe maszty i bomy Infinity. Niestety wszyscy na pewno się zmartwią, że nie udało nam się zbyt dużo popsuć (naderwałem 1 żagiel). Wielkie dzięki dla sponsorów.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Szczerze powiem, że zdziwiłem się nieco kiedy podczas jednej z sesji na Kite-beach po nieudanej próbie back-loopa i delikatnej mielonce wyciągnąłem z wody żagiel z naderwanym likiem wolnym. Muszę jednak oddać honor Phantomowi ponieważ, co miałem okazję wytestować jeszcze kilka razy tego dnia, w miejscu gdzie mnie mieliło po każdym nie wyładowanym skoku były nieprzyjemne kamienie i po kolana wody... Maćkowi udało się pewnego razu wylądować tyłkiem na dnie (ale jak on to zrobił to kolejna z jego tajemnic).

Dni kiedy nie wiało - a kilka ich było - spędzaliśmy na surfingu, kręceniu salt na plaży, pływaniu na katamaranie, jeżdżeniu autem po pustyni, chodzeniu po górach i leżeniu na plaży (kiedy nie było już innych pomysłów). Bez bicia muszę się przyznać (inaczej Maggol wypomni mi to w pierwszym komentarzu), że z naszej trójki jako jedyny nie odważyłem się kręcić salt do tyłu podczas naszych plażowych sesji.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Kiedy indziej, gdy pływaliśmy na katamaranie i ciągaliśmy się za nim na desce surfingowej jak na wakebordzie, w pewnym momencie chłopaki trochę zmarźli i kazali się odstawić na plażę. Oczywiście postanowiłem wykorzystać okazję i popływać chwilę samemu. Było o tyle wesoło, że wiatru było momentami wystarczająco żeby stawiać katamaran na jeden pływak, co jak wiadomo jest największą frajdą. I było wesoło dopóki nie zaliczyłem wywrotki. Nic strasznego - w końcu nie raz sam stawiałem mniejsze łódki. Nie wiedziałem tylko, że minimalna waga potrzebna na postawienie tego dziadostwa "na nogi" to 120 kilogramów.

Powisiałem więc kilkanaście minut, wyginając się na wszystkie strony, starając się wychylić jeszcze trochę bardziej. Ostatecznie niezbędna okazała się pomoc z plaży w postaci Mroczka i Maggola, którzy przypłynęli na ratunek wielką deską z malutkim żaglem, która wyglądała jakby zabrali ją jakiemuś dziecku, które uczyło się pływać (całkiem możliwe).

Mniej więcej w połowie naszego pobytu na Cabo pełną frustrację osiągnęliśmy po wizycie w kafejce internetowej i przejrzeniu informacji z Sieplywa.pl. Na tapecie był akurat news od tego nygusa z Australii...:P. Ciepło i wieje - no ok, w końcu to Australia - ale wygląda na to, że Niemrawy (Robercik) kręci wszystko to co my chcieliśmy w końcu popróbować... grrrrr. (pozdrawiamy Robercika:P)

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu
Na koniec dodam tylko, że i tak było fajnie :) i nie mamy zamiaru się na Cabo Verde obrażać. Jeżeli dobrze pójdzie pojawimy się tam również za rok. Wszystkim, którzy również chcieliby sprawdzić Wyspy Zielonego Przylądka polecamy Club Natalie Simon, gdzie sympatyczna załoga wie wszystko na temat lokalnych spotów i jest super pozytywnie nakręcona. Wszelkie zapytania możecie kierować do Francka (mówiącego po angielsku, francusku, włosku i hiszpańsku) na adres sevfrancksurf@hotmail.fr. Istnieje również strona www bazy, jednak w tej chwili dostępna jest wyłącznie po francusku - www.windcaboverde.com. Franck obiecał przygotować specjalnie dla Sieplywa.pl pełną ofertę dla gości z polski (po polsku), która powinna być gotowa lada chwila.

Relację chciałbym zadedykować naszym nauczycielom i wykładowcom, którzy po raz kolejny zgodzili się nie wywalać nas ze szkół.

P.S. Ostatniego dnia postanowiłem zakończyć wyjazd sesją pod tytułem "40 minut bólu" i poszedłem do afrykańskiego fryzjera. Czy było warto? Wy mi powiedzcie. Na pewno tak jeszcze nie wyglądałem :).

Leszek Rutkowski, POL-1
[Infinity, Exocet, Aerotech, Columbus, Deemeed]


Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

sieFotografuje

Bogo

Źródło:

www.surfbros.pl
top