Na plaży w Geraldton (Australia) ojciec wraz z dwójką dzieci, nie umiejącymi jeszcze pływać (4 i 6 lat) zostali wciągnięci przez morze przy towarzyszącym temu silnym wietrze od brzegu, przekraczającym 30 węzłów. Matty Kalajzich, lokalny kitesurfer, ostatni jaki był na spocie, chwilę wcześniej podjął decyzję o zakończeniu pływania w tym dniu, ze względu na pogorszające się warunki. Nagle dostrzegł człowieka, trzymającego dwójkę dzieci na rękach, wzywającego pomocy - w odległości ok. 150 metrów od brzegu. Nie zastanawiając się zbyt długo, Matty, płynie w kierunku wzywających o pomoc, którzy nie mieli praktycznie żadnych szans powrotu do brzegu o własnych siłach. Od mężczyzny (ojca jak się później okazało) odbiera jedno dziecko i dostarcza je na ląd. Kiedy jest już bezpieczne, wraca po pozostałą dwójkę i przy pomocy siły swojego latawca dociąga ich także do brzegu.
Fakty wyglądały następująco: dzieciaki bawiły się na plaży, podczas gdy ich tata czytał gazetę (ma na sobie ubranie i okulary do czytania po wyciągnięciu z wody!). Nagle usłyszał ich krzyk i pośpieszył im na ratunek - nie był już jednak w stanie wrócić z powrotem, wraz z dwójką dzieci na rękach. Potem zwierzył się, że tuż przed tym jak dopłynął do nich Matt, podjął decyzję o puszczeniu starszego syna, by spróbować choćby z jednym dopłynąć z powrotem...
Eska