Lato się już tutaj rozkręciło na dobre. Jednego dnia w Perth mieliśmy lekkie przegięcie z temperaturą, 45 stopnii, nie da rady oddychach!!!
Święta postanowiliśmy spędzić z Ulli w Margaret River ok. 300km. na południe od Perth. Pojechaliśmy już 20 grudnia, żeby mieć spokojnie czas na pozwiedzanie okolicy. W dzień przyjazdu pogoda nie była fajna, pełno chmur, a w Perth skąd do nas dzwonił Viktor Borsuk było mega gorąco i bezchmurnie, ale popołudniu i u nas się przejaśniło.
Margaret River to małe miasteczko turystyczne (strasznie drogie), jakieś 5 km. od oceanu. Głównie jest to miejsce potężnej ilości Winiarni, praktycznie wszystko się wokół tego kręci, zwiększono nawet ilość promili do 0,8 w całej okolicy, tak więc można na lekkiej bombie jeździć.
Wiatr jak wszędzie tutaj zaczyna się od 14-15 godziny, ale na wodę zejść można dopiero około 16 (przynajmniej jak my byliśmy), bo wtedy dopiero poziom wody był najwyższy, i można było bezpieczniej jeździć na fali. Fala łamie się jakieś 300 metrów od brzegu na rafie, dopiero jak się tam jest, można zobaczyć duże szczeliny w skałach, generalnie jak się ma pecha i wpadnie w taką dziurę przy mielonce, można się ostro połamać, o sprzęcie można zapomnieć, ale to jak się ma pecha ;-)
Najlepszy okres dla tego miejsca to styczeń-luty wtedy wiatr jest side-shore, a teraz tam trochę kręcił od brzegu, więc ciężko było z skokami, ale jazda na fali była boska.
Codziennie pływał tutejszy lokales i czołowy zawodnik PWA w wavie Scott Mckercher. Ostatniego dnia za bardzo świrowałem już na wodzie i pod koniec pływania trochę mnie powiozło w powietrzu i jakoś udało mi się zostać wczepionym w linki trapezowe i
uderzyłem żebrami w bom, co zakończyło się złamaniem dwóch takowych rzeczy, ale jak to tutaj lokalesi mówią "No worries, buddy".
Wszystkiego najlepszego w nowym roku!!!
Pozdrawiam
Robert Bałdyga POL-18
(Quiksilver, Shell Direct Partner-Nikolaus, Studio Tattoo Underground.org, www.sieplywa.pl, Severne, Starboard)