Deszcz, silny wiatr i fale - prawie jak w Polsce, tylko inna temperatura. Przez dwa dni (2 i 3 stycznia) bez małego latawca lub żagla nie było co się pokazywać na plaży. Pierwszego dnia zapodałem sesje na 3.7 na Balneario (spot znajdujący się na Atlantyku, obok Playa Chica), a po południu sesyjka już na 5.0 w Arte Vida, obok hotelu DosMares. Drugi dzień sztormu to mega ulewa. Jak tylko opad się uspokoił strzeliłem popołudniową sesje w na Arte Vida. Tym razem fale już były uformowane, a wiatr z on-shore’u skręcił na side-shore więc było fajne pływanie. Kolejne dni to już super surfing, bo wiatr siadł i została doskonałe fala.
Wszystkiego dobrego w nowym roku. Bogo.
Bogo