20.11.2007
Srebro dla Maxa Wójcika!

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu

Maksymilian Wójcik (SKZ Hestia Sopot) wywalczył srebrny medal Mistrzostw Azji w klasie RSX ! Zwyciężył Ho Chi Ho z Hong Kongu.

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniuOto relacja Maksa:

Zakończyły się regaty o Mistrzostwo Azji. Końcówka była bardzo wyczerpująca, nie tyle z powodu wysiłku fizycznego, co ciągłej gotowości do startu. Wyścig medalowy zaplanowano na 13.00 lecz z braku wiatru przełożono go na godzinę 14.00. W takich momentach czekanie to katorga. To ciągła walka ze swoimi myślami oraz podtrzymaniem skupienia. Wydawałoby się, że należy się odprężyć, ale niestety niewskazane jest siąść sobie na piasku i na ten przykład zdjąć koszulinę by pozbyć się tej głupiej opalenizny, tak znamiennej dla żeglarzy. Niestety, wszyscy czekają w cieniu, obserwują warunki, popijają wodę z jakimś magicznym proszkiem w niej rozpuszczonym i w napięciu oczekują następnego ruchu komisji regatowej. Już na wejściu do klubu można było podzielić zawodników na dwie grupy. Tych, co wczoraj odprawiali modły do Buddy, Allacha bądź Jezusa, w zależności od wiary, by dzisiaj nastał dzień prawdy, w którym przeklęty europejczyk nie wszedłby w ślizg :D. Druga zaś grupa, ( tak -byłem w niej osamotniony) o zupełnie innym napięciu na twarzy, czekała z niesmakiem na znak z niebios, na jakiś cud, który zesłałby wiatr.Kiedy dotarliśmy na linię startu, sędzia regat, tak jak było to ustalone w instrukcji żeglugi, miał 1,5 godziny na puszczenie ostatniego wyścigu. Raczej bez wiary na 15 węzłów, zszedłem na wodę ze świadomością nadchodzącej ciężkiej bitwy, w której na przykład może urwać mi ręce, a następnie zęby w przypadku zaciekłej walki ( generalnie chodziło o pomping na całego). Kiedy jednak wiatr zaczął płatać figle, zmieniając co chwilę kierunek o 90 stopni, a czas pozostały do rozegrania wyścigu topniał, zacząłem się zastanawiać czy możliwym jest by nie było dzisiaj ścigania. Ciągle upominałem się w duchu, że co by nie było, dam z siebie wszystko, więc nie ma co liczyć na farta. Skoncentrowałem się na rozgrzewce, w końcu kierunek wiatru ustalił się i kiedy zostało 5 minut z 1,5 godziny! wciągnięto flagę przygotowania do startu. Nagle, nieoczekiwana zmiana wydarzeń, został popełniony błąd w procedurze startowej, nie było jednak czasu by ją powtórzyć!. Wybiła godzina 15.00 i w ten oto sposób zakończyły się mistrzostwa kontynentu. Wyniki nie zmieniły się od wczoraj. Srebro jedzie do Polski ;)

Jestem w trakcie lotu do domu. Podróż potrwa jeden dzień, więc w Gdańsku będę o 17.45 20go. Już nie mogę się doczekać, bo wszędzie dobrze…,

Pozdrawiam,
Max

Krzysiek

top