W chińskiej miejscowości Qingdao trwają regaty, będące sprawdzianem przed zbliżającymi się Igrzyskami. Zawodnicy mają okazję zapoznać się z panującymi tam warunkami, a organizatorzy sprawdzić się w przygotowywaniu regat. Regaty PreOlymipc rozgrywane są w takiej samej formule jak Igrzyska Olimpijskie. Startuje po jednym zawodniku / załodze w danej klasie. W windsurfingu (klasa Neil Pryde RSX) Polskę reprezentują: Małgorzata Białecka (SKŻ Hestia Sopot) i Piotr Myszka (AZS AWF Gdańsk) zamiast chorego Łukasza Grodzickiego (SKŻ Hestia Sopot).
Oto wywiad z
Piotrem Myszką przeprowadzony wczoraj w Qingdao przez
Zuzannę Marchlewską:
- Piotrze, może zaczniemy do początku. Jak się czujesz?
- Czuję się bardzo dobrze, chociaż jest gorąco i parno. Być może z tego powodu, że podobną pogodę pożegnałem, kiedy wylatywałem z Polski.
- Jak minęła 13 – godzinna podróż?
- Nasz wylot opóźnił się już na samym początku. Na szczęście w podróży towarzyszyła mi Zosia Klepacka. W Warszawie po awarii technicznej samolotu, wystartowaliśmy dopiero na drugi dzień o tej samej godzinie. Mieliśmy idealne połączenie przez Amsterdam. Na dłuższym odcinku lecieliśmy całą noc. Prawie całą drogę spałem, więc pamiętam tylko posiłek po starcie i lądowanie w Pekinie.
- Czy miałeś jakieś problemy przy odprawie paszportowej?
- Urzędnicy witali nas bardzo serdecznie. Chiny mimo swojego ustroju bardzo się zmieniły w ciągu kilku ostatnich lat. Pieczątka wjazdowa do paszportu i już byliśmy w na chińskim terytorium.
- I jak pierwsze wrażenia z pobytu w Pekinie?
- Mieliśmy 7h postój w Pekinie wiec postanowiliśmy zobaczyć coś ciekawego. Szczególnie interesował nas Mur Chiński. I tu zaczęły się problemy. Nie mieliśmy żadnej mapy, a nasz przewodnik kieszonkowy był bardzo ubogi w informacje. Kierowca taxówki znał tylko 2 słowa po angielsku ”hallo” i ”yes”. Nie mogliśmy się w ogóle z nim porozumieć. Dopiero, kiedy Zosia pokazała mu chińską wizę z ilustracją Muru zrozumiał, o co chodzi. Tak przynajmniej nam się wydawało. Niestety nie zobaczyliśmy nawet jednej cegły z Muru, bo nasz szofer zawiózł nas pod „Wielki Mur Hotel”. W informacji hotelowej poinformowano nas, że najbliższy kawałek Muru znajduje się w odległości dwóch godzin drogi samochodem. Oczywiście było już zbyt mało czasu na tego typu wycieczkę, więc postanowiliśmy zwiedzić centrum Pekinu. Nie żałowaliśmy. Stolica Państwa Środka zrobiła na nas wrażenie. Ogromna liczba nowoczesnych wieżowców, zabudowa starego miasta i największy na świecie plac Tiananmen (plac Niebiańskiego Spokoju) to miejsca, które utkwiły w naszej pamięci. Jednak nie wszystko nas zachwyciło. To 12 milionowe miasto ma ogromny problem z czystością powietrza. Nad miastem unosi się smog, który czasami ogranicza widoczność na odległość nawet 300 metrów.
- Chciałabym zapytać się o kulinaria. Co jedzą chińczycy na codzień?
- Dużo makaronu, ryżu, kurczaka i jakieś dziwne rośliny. Generalnie wszystko pływa w zupie.
- Przejdźmy do celu Waszej podróży. Jak przywitali Was w Qingdao?
- Na lotnisku czekali na nas wolontariusze. Po serdecznym przywitaniu odwieziono nas do hotelu specjalnie podstawionym autokarem. Inaczej z gościnnością pogody. Było bardzo gorąco i deszcz, który padał przez kolejne dwa dni.
- O Pekinie możemy przeczytać w przewodnikach, natomiast o mieście żeglarskiej wioski olimpijskiej napisane zostało niewiele. Czy jest to duże miasto?
- Samo miejsce jest byłą kolonią niemiecką. Dowodem jest zabudowa typowo europejska. Miasto liczy 7mln ludzi. W ostatnich kilku latach nastąpiły tu ogromne zmiany. Patryk Piasecki (żeglarz w klasie 470) opowiada: „Jak byłem tu na zawodach w klasie Optymist w 2000 roku był tylko jeden wieżowiec i nie było portu, a łódki pozostawialiśmy na plaży” Teraz jest tutaj ogromny port olimpijski i kilkadziesiąt wieżowców. Do centrum miasta dojechać można jedną z tysięcy taxówek, które kosztują tyle, co bilet na autobus ZKM Gdańsk. Sama jazda taxówką to ogromne przeżycie. Niedość, że samochody mają przejechane ponad 500 tys. km to generalnie rzadko się zatrzymują na czerwonym świetle. Na drodze obowiązuje prawo sprytniejszego, więc nawet piesi na zielonym muszą uważać.
- A jak oceniasz warunki żeglarskie?
- Akwen jest bardzo specyficzny. Wieją przeważnie słabe wiatry. Jest duża fala i silny prąd. Ale potrafi też nieźle przywiać. Mój pierwszy trening na wodzie to pływanie przy wietrze o sile 12-23 węzłów i fali z drugiej strony. Bardzo ciężkie warunki. Nawet Mateusz Kusznierewicz po zejściu z wody opowiadał, że dawno już nie pływał w tak trudnych warunkach.
- Do jakiego miejsca z tych, które odwiedziłeś możesz przyrównać tutejsze warunki żeglarskie?
- Jeżeli jest to słaby wiatr to bardzo podobna fala jest w Gdyni, a jeśli wieje to Górki Zachodnie.
- Czy uważasz, że „rozpoznanie” akwenu, które jest celem wyjazdu jest ważne dla zawodnika?
- Mój przyjazd do Chin miał być tylko rozpoznaniem akwenu i panujących tuwarunków atmosferycznych. Miałem miesięczną przerwę po zawodach Mistrzostw Świata w Portugalii i w tym czasie nie pływałem w ogóle na RS:X. Łukasz, który miał wystartować w tych zawodach nieoczekiwanie się rozchorował i wycofał się z zawodów. Po konsultacji z trenerem postanowiłem, że zastąpię Łukasza i wystartuję. Przyjechali najlepsi zawodnicy z MŚ w osobie Ricardo Santos z Brazylii, Nick Dempsey z Wielkiej Brytanii i inni. Poziom, więc będzie wysoki. Liczę na swoją „świeżość” jako swoją „tajną broń na tych zawodników” (śmiech). Oczywiście zdobyte doświadczenie zapiszę sobie głęboko w pamięci i wykorzystam w przyszłorocznych Igrzyskach.
Dziękuję za rozmowę. Małgosi i Tobie życzę sprzyjających chińskich wiatrów.