Po powrocie z Gran Canarii, powstał spontaniczny pomysł na wyjazd na niemiecka wyspę Sylt.
Wyjazd miał być dla mnie treningiem przygotowującym do zawodów w Łebie i na Mistrzostwa Świata w Estonii, które zaczynają się 10 sierpnia. Zatankowałem V-power racing na Shellu i jazda. Teraz wiem, że jak się chce przeżyć ostry trening to tylko na SYLT.
Na miejscu był juz Paweł Dietrich z rodzinka, Polska ekipa składała się niestety tylko z dwóch osób, poza tym na zawodach pojawili się Jesper Vesterstrom DEN-111 i Andrea Cucchi ITA-1, no i oczywiście legendarny szeryf Bernd Flessner.
Pierwszego dnia wiało na slalom, więc zostały rozegrane dwie seria, a pod wieczór siadło trochę, co pozwoliło jeszcze rozegrać
dwa wyścigi formuły w 15 węzłach. Po tych dwóch wyścigach byłem na remisie na 2 miejscu z Flessim i Cucchim, prowadził Jesper, Paweł znajdował się na 7 miejscu.
Kolejnego dnia rozgrywano tylko slalom, niespodzianka był zawodnik PWA z wave Klas Voget GER-4, który jeździł cały czas w czołówce, Paweł walczył ostro w finałach A, ogólnie rozegrano tego dnia aż cztery pełne serie, które dały chłopakom nieźle w kość.
Trzeciego dnia wiało już od rana jakieś 30-35 węzłów, decyzja była jednoznaczna WAVE!!!!!! Miałem tylko jeden żagiel 5,3 Severna, gdzie chłopaki pływali na 4,2 - 4,5, zacisnąłem zęby i na wodę. Warunki super, gdyby nie ta 2 metrowa łamiąca się fala na samym brzegu. Sprawiała czasem spore problemy z wyjściem jak i z zejściem z wody. Startowałem w pierwszym heat’cie z jakimiś bolkami z którymi nie powinno być w ogóle problemu, jednak sędziowie jak się później okazało nie mogli zidentyfikować mojego żagla i wcale mnie nie oceniali, wiec mogłem się pożegnać z pierwszą serią. Druga seria już dużo lepiej (po głośnej awanturze), do momenty kiedy trafiłem na przeciwnika z PWA Klas Voget, który swoimi podwójnymi i tabletop to forward mnie lekko zniszczył, przez co odpadłem.
Ostatniego dnia wiało juz tylko na Formułę, jednak organizatorzy nie wzięli pod uwagę fali, która została po poprzednim dniu i sprawiała wiele trudności, wynik tego był taki że połowa floty nie dala rady wyjść na start. Puścili nam cztery długie i wyczerpujące wyścigi przy konkretnej fali. Skończyłem ogólnie trzeci, po bardzo wyrównanej walce z Vincentem Langerem, ostatni wyścig decydował o 3 albo 4 miejscu.
Ja wpłynąłem jakieś 20cm przed nim i to zadecydowało to o mojej trzeciej lokacie.
Wyjazd uważam za bardzo udany, pomimo, że obiecałem sobie, że nigdy więcej nie pojadę na Sylt, ale jak nadarzyła się okazja, więc stwierdziłem dlaczego nie... Po raz pierwszy raz byłem świadkiem na Sylcie, że słońce świeciło nam przez wszystkie dni regat, oczywiście pojawiał się i deszcz, ale to nic w porównaniu z zawodami PWA które się tam odbędą pod koniec miesiąca.
Aloha, Robert Bałdyga POL-18
Shell Direct Partner-Nikolaus, Quiksilver, Severne, Studio Tatuazu Underground, Sieplywa.pl