Mistrzostwa Świata Youthów, Juniorów i Mastersów IFCA zostały zakończone. W związku z problemami z internetem nie udało się polskiej ekipie podesłać wcześniej, więc prezentujemy wam lekko chaotyczną relację z ostatnich dni regat.
W czwartek po dwóch i pół dniach czekania w Alacati w końcu mieliśmy akcje na wodzie. Najpierw w czwartek po południu expression low-wind fresstyle session. Startowali prawie wszyscy łącznie z wymiataczami z rodziny Saragosa z Bonaire. Ale najlepszy okazał się..... Polak! Zrobiłem parę trików one-handed, backflipa z deski, frontloopa samym żaglem itp. itd. Ogólnie mega zajawka i trochę się wszyscy zdziwili... ze mną na czele. Dziś (piątek) po skippersie było rozdanie nagród za finał w którym brała udział trójka najlepszych. Wygrałem przed Jurgenem i Amadeo Saragosami. Kolesie są niesamowici. 9 i 12 lat, a już trzepią spocki one-handed czy grubby. Ale tego nie mogli zaprezentować bo wiatru było w porywach do 4 węzłów.
Godzinę po skończeniu freestylowania (o 18.30) wiatr obrócił się o 180 i zaczął dmuchać z siłą ok.12 węzłów. Poszły dwa hity mastersów (Japa poza finałem) i jeden youthów (Pietras wklepał, Mroczek trzeci), ale drugi heat mastersów i pierwszy youthów został skasowany. Ja nie miałem okazji pojechać, więc wróciłem na brzeg i dopiero o 20 zeszliśmy z wody
W piątek o 10:00 miał być pierwszy start, ale oczywiście nie obyło się bez opóźnień. Organizacja była lekko mówiąc tragiczna. Nie było dobrych kotwic w łodziach sędziowskich, a 2 łódki nawet zatonęły! To nie żart! Jedna na środku zatoki, a druga zacumowana przy pomoście. Do tego 3 silniki od pontonów zostały rozwalone. To chyba jest najlepszy dowód na to jakie były warunki. Nie wiem raz na ile lat w Polsce jest taki dym. 6.0 było o 2m za duże, 90 litrów o 20l za duże, a RDM wydawał się tak kruchy, że w każdej chwili mógł walnąć. Do tego wkurzający półmetrowy czop na którym jedno zachwianie i cię nie ma – masz po heat'cie. Coś niesamowitego. Oficjalne wskaźniki wiatru – 25-35 węzłów, ale prawdziwie 35. Jednym słowem, mieliśmy Pozo w płaskiej wersji - aczkolwiek nie do końca.
Wyszliśmy na najmniejszy stuff jaki mieliśmy i okazało się, że było to grubo za dużo – mieliśmy największy sprzęt w swoich flotach. W obrocie były żagle od 3.7 do 6.0 , a Pietras z Mroczkiem dusili 6.5. W każdej grupie (prócz dziewczyn) były dwa heaty. W mastersach sześciu przechodziło dalej, w youthach pięciu, a w juniorach czterech.
Pierwsza kolejka to dobry występ Japy – 6 miejsce w mocnej stawce (Begalli, Masserini czy Poltenstein to nie bolki), mega wtopa Pietrasa (pomylił metę i nie wszedł do finału), dobry początek Mroczka, ale w połowie drugiego boku pękła mu regulacja od bomu i nie przeszedł do finału. W loosers final Pietras wklepał, a Mroczek był tak przeżeglowany, że nie ustał żadnej rufy. Ja wygrałem swój heat, a w finale dałem się zrobić na starcie i dopłynąłem drugi za Olivierem Tomem-Schliemannem z Niemiec. Aga cisnęła druga... aż nie ustała rufy. Skończyła czwarta. Gdy wróciłem na brzeg zostałem poinformowany, że strzelił mi maszt – można dopisać do listy pechów.
Druga eliminacja to już niezła jazda Pietrasa – piąte miejsce. Japa leciał 6ty, ale nie wyhalsował się na metę i wylądował w loosers final. Aga dopłynęła druga! Ja też, ale tym razem za Bjornem Saragosą z Bonaire.
Trzecia kolejka to super start Pietrasa i dopłynięcie jako trzeci, gleba, dobre rufy Japy, ale brak prędkości; prowadzenie Agi, aż do momentu kiedy wpadła w dziurę i na boi stanęła spadając na czwarte oraz moja wygrana przed Bjornem, z której tak się cieszyłem, że trzasnąłem spinloopa na slalomówce. Oczywiście nie do końca ustałem, ale zawsze coś ;)
Ogólnie wszystko idzie w dobrym kierunku – Ja prowadzę, Pietras w czubie, Japa z szansami na finały w każdej kolejce i Mroczek z killerską prędkością i efektownymi glebami na rufach ;) Jutro od 10 action!
Maciek Rutkowski POL-23 (Exocet/Deemeed/Infinity/Hydrosfera/Severne)
Teraz ciąg dalszy relacji w wydaniu Wojtka Mroczka POL-48
Sobota to kolejny dzień mocnego wiatru i konkretnych wyścigów. O 9.00 mieliśmy skipers i o 10.00 już szedł pierwszy start dla kobiet. Tym razem nie było już żadnych problemów z organizacją. Starty zaczęli puszczać blisko brzegu, więc żadne motorówki nie tonęły, oraz eliminacje w miarę szybko przemijały. Claudio (race director) zrezygnował z konewki, którą poprzedniego dnia musiał non stop wylewać wodę z łodzi zamiast puszczać wyścigi. Aga mimo bardzo trudnych warunków ukończyła swoją eliminacje na 3 miejscu. Niedługo po niej nadszedł mój wyścig. Byłem bardzo zgrzany i gotowy, żeby nadrobić pozycje którą miałem po piątku. Wyleciałem ze startu na pełnym gazie, płynąc pierwszy na boje. Byłem tak podekscytowany, że prowadzę i skupiony na ludziach za mną, że podczas rufy zawinąłem się przed boją. Niestety nie udało mi się nadrobić straty, którą zrobiłem przez własną głupotę. W rezultacie wylądowałem we finale loosers’ów. Tym razem nie popełniłem tego samego błędu co ostatnio. Na ostatniej prostej wyprzedził mnie nieznacznie Francuz i w tym momencie skończyła się zabawa z mojej strony. Popuściłem żagiel na tyle że ledwo co go trzymałem i wyrywało mnie aż ze strapów. Kilka metrów przed metą udało mi się go zdusić! Bruno który sędziował z brzegu aż krzyknął z wrażenia.
Zadowolony wróciłem do brzegu, gdzie Maciek Rutkowski już się szykował do swojego finału. Niestety po ostrym finiszu i półmetrowych różnicach, gdy już wyszedł na prowadzenie ni stąd ni z owąd na trasie pojawił się leżący amator i Maciek musiał go ominąć tracąc zwycięstwo w tym wyścigu i zmniejszając szansę na tytuł. Starał się wyprotestować wyścig latając od sędziego do sędziego zahaczając o jury, ale nic już nie dało się zrobić. Pietras ukończył swój wyścig na piątym miejscu.
Nadeszła następna runda, ostatni wyścig dziewczyn. Niestety Aga wyleciała na falstarcie. Ja wcale nie okazałem się lepszy i także zrobiłem falstart w swoim heat’ie. Maciek i Pitras bez problemu dostali się do finału. Po raz drugi udało mi się wygrać finał B. Wiatr już powoli zaczął słabnąć. Razem z Pietrasem poszliśmy po większe żagle. Był to świetny pomysł, bo gdy doszło do naszego hitu wiatr jeszcze mocniej siadł. Pietras ukończył ten wyścig pierwszy, a ja drugi dostając się do finału A!. Finał na większym zestawie nie okazał się tak trudny jak przypuszczałem. Michał ukończył wyścig trzeci, a ja piąty. Był to już ostatni wyścig w tym dniu dla nas. Tylko Maćkowi został ostatni heat. Wynik był bardzo zaskakujący, ponieważ wygrał Francuz (FRA 2255), który dosyć słabo wypadał we wcześniejszych wyścigach, drugi był Maciek, trzeci Schliemann i czwarty Saragossa. Niestety to nie dało Maćkowi wstępu na pierwsze miejsce. Podłamany niesprawiedliwością poprzedniego wyścigu, ale mimo to zadowolony, wrócił na brzeg.
Oto wyniki końcowe mistrzostw.
Juniorzy (poniżej 17 lat)
01. GER1001 Oliver Tom Schliemann 02. POL23 Maciek Rutkowski 03. NB11 Saragoza Bjorn Youth (poniżej 20 lat) 01. FRA499 Gaubert Maxime 02. TUR2 Enes Yilmazer 03. TUR77 Emirhan Kolburan 04. GER180 Yammick Oelke 05. POL192 Michał Pietrasik ... 13. POL48 Wojtek Mroczyński | Kobiety
01. FRA64 Joly Ophelie 02. FRA59 Demont Morane Starboard-severnE 03. POL19 Agnieszka Pietrasik Masters 01.AUT30 Poltenstein Markus 02.ITA415 Marco Begalli 03.AHO1 Saragoza Constantino ... 15. POL505 Andrzej Ożóg |
Po wręczeniu nagród, które odbyło się w restauracji niedaleko plaży o godz 18.30, nie mogło obejść się bez kąpieli w morzu. Maćka trochę na falstarcie wrzuciłem, ale zaraz po nim wpadła reszta zwycięzców. Wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni wróciliśmy do Polski z zamiarem przygotowania się do następnych ważnych zawodów jakimi są Allegro Cup w Łebie i Mistrzostwami Świata w Tallinie.
Pozdrawiam i do zobaczenia na kolejnych zawodach.
Wojtek Mroczyński POL-48 (Deemeed, Easy Windsurfing)
Bogo