28.05.2007
Marcin Bocian na półwyspie i w Rewie

shakaPonieważ pogoda była piękna, Kuba stwierdził że jednak pouczy się trochę do matury, a Jaś wybił na Rodos, postanowiłem pojechać na Hel.

Mimo że półwysep został już ogarnięty po King of Hell, nie było na nim prawie nikogo. Bazy zamknięte, przyczep brak... Zrozumiałem powód tego wszystkiego kiedy wyszedłem z samochodu. Na zewnątrz było naprawdę zimno. Pełen najgorszych myśli poszedłem spać. W nocy śniły mi się iceboardy :). Kiedy się obudziłem okazało się, że jest jednak zupełnie dobrze. Świeciło słońce, było około 10 stopni C, a wiatr zachęcał do pływania.

Kiedy w sobotę zszedłem na 5.4 miałem dość dużo, a warunki na "szit bicz" (polskie El Yaque) były super. Spotkałem kilku freestylerów, a wiadomo w grupie raźniej więc z wody zeszliśmy grubo po zachodzie słońca. W poniedziałek nie wiało zupełnie, więc z kolegą Jankiem Ponińskim i jego ekipą (wszystko tej Poznaniacy) zrobiliśmy sobie cruzing po polskim wybrzeżu. Następnego dnia znowu wiało, ale z Helu przenieśliśmy się do Rewy, gdzie pływał już niedoszły "El Commendante" - Balbina, Murphy i jeszcze kilku kajciarzy.

shoveitWziąłem 5.4 (znowu) i deskę 102 litry i zszedłem na wodę. Woda w Rewie na początku maja nie jest niestety najcieplejsza, a zimny północno zachodni wiatr nie podnosi za bardzo temperatury. Jednak spot wyglądał przyjemnie. Przy tym kierunku wiatru, w Rewie tworzą się czasem niezłe falki, niestety na prawy hals. Mimo to pływało nam się tak dobrze, że jako ostatni zeszliśmy z wody. Rewa to naprawdę fajne miejsce jeśli chodzi o freestyle, nawet wczesnym majem. W końcu nadmiar neoprenu nikomu jeszcze nie zaszkodził.

Zbliża się boże ciało, miejmy nadzieję że tym razem na Helu będzie trochę cieplej i pojawi się więcej ludzi. Wtedy będzie już zupełnie dobrze.

Marcin Bocian Pol-67 Laola Team (Vento, Pat Love, RRD, Spock)




loop

Bogo

Źródło:

www.laola.info
top