13.02.2007
Cabo Verde trip

Michał AftowiczMichał Aftowicz

Cześć, jesteśmy czwarty dzień w Puerto de Santa Maria na wyspie Sal w archipelagu Cabo Verde. Jesteśmy tu we trzech (Leszek i Maciek Rutkowscy, Michał Aftowicz) wraz z naszym masażystą, fotografem, fizjoterapeuta, PR masterem, szefem wycieczki, friendem itp. Itd. - jednym słowem supportem Agnieszką.

Pierwsze dwa dni nie było zbyt dużo słońca, więc nie było opcji robić żadnych zdjęć i stąd brak jakichkolwiek relacji. Pierwszego dnia była akcja obklejanie żagli wszelkimi naklejkami sponsorów (po 6 na każdy żagiel) i numerami i wieczorkiem sesja konkretnego slalomu na żaglach 6.6 - 7.6. Pomimo braku słońca temperatura była zachęcająca.

Drugi dzień to już regularne pływanie bez ściemy. Rano slalom po południu wave'ik na "prawym spocie" (Ponta Sino), ale fala niezbyt dopisała, a że poszliśmy wieczorem w stan niskiej wody to momentami było 30cm głębokości. Przetestowaliśmy nowe Exocety freestyle'owe i wave'owe i generalnie jesteśmy mega pozytywnie zaskoczeni. Ja szczególnie mogę się wypowiedzieć na temat wavowej deski U-Surf (nazwa pochodzi od tego, że shape jest wzorowany na surfingowych shortboardach) i jest to najbardziej agresywna i impulsywna deska wave jaką miałem pod stopami. A w skokach zdecydowanie nie jest gorzej. Myślałem, że będzie to jedna z tych "ewolucyjnych" wave’ówek nowej generacji, które w ogóle nie chcą skakać i są strasznie wolne, a tu takie zaskoczenie.

leszek_one_footedAle wracając do tematu naszego capverdańskiego tripu. Czwartego dnia postanowiliśmy obczaić drugą stronę zatoki, czyli drugi spot wave’owy (Leme Welho). Powitał nas wiatr side-on i niezbyt duże fale. Poobjeżdżaliśmy trochę falę w towarzystwie raczej strasznych skał wulkanicznych, ale zgodnie stwierdziliśmy, że Sino jednak bardziej nam pasuje.

Stanowimy swoisty prolog przed zjazdem 32 najlepszych wave riderów świata. PWA Special Wave Event zaczyna się tu 22 lutego, więc nasz termin zahacza o kilka dni tej imprezy. Widzieliśmy już Juliena Tabouleta pomykającego pickupem załadowanym po brzegi. Generalnie w przeciwieństwie do ostatniego razu (2 lata temu) mieszkamy w samym Puerto de Santa Maria, a nie na obrzeżu przeznaczonym wyłącznie dla europejskich emerytów. Czuć tu typowo afrykańsko-jamajski klimat, co zdecydowanie nam odpowiada. Wszechobecny luz i optymizm dobrze na nas działają.


Pozdrowienia
Maciek Rutkowski POL-23
(Exocet/Hydrosfera/Infinity/Deemeed/HurricaneFins)


Powoli kończy się pierwszy tydzień naszego pobytu na Cabo Verde. Do tej pory mieliśmy doskonałe warunki i nie było chwili odpoczynku. Pływaliśmy codziennie i dopiero wczoraj wiatr trochę osłabł, więc zostawiliśmy żagle w bazie i ruszyliśmy na surfing.

Nasze ciśnienie na duże fale rosło od samego początku. Obecność kilku najlepszych surferów na świecie nie zmniejszyła bynajmniej naszej ochoty na spróbowanie jazdy na legendarnych już falach na Ponta Preta. Wczoraj byłem na Poncie o 7:30 rano na footingu. Fala wyglądała dość łagodnie ale wydało mi się, że jest to dobry dzień żeby zobaczyć co potrafimy.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że Bjorn Dunkerbeck, Levi Siver, Baptiste Gossein i Julien Taboulet już tam byli. Wyszliśmy na wodę i szybko okazało się, że fale były ciut większe niż nam się wydawało.

leszczy_sciana_wody

maciek_na_fali

Tyle zostało z żagla LeszkaTyle zostało z żagla Leszka

Złapałem kilka mniejszych fal jednak, kiedy nie były wystarczająco strome stwierdziłem, że czas na coś większego. Odpaliłem i nagle fala urosła nieco bardziej niż myślałem. Jeden zakręt, drugi... i nagle kiedy większość fal otwierała się i wygasała, ta zaczęła się zamykać i nagle byłem między pionową ścianą wody i skałami. Próbowałem jeszcze przejechać nad falą ale skończyłem tak jak 2 lata temu... na skałach. Humor poprawił mi tylko fakt, że 2 fale później w tym samym secie koło mnie wylądował Bjorn. I w ten sposób zaliczyłem sesje pływania wpław z człowiekiem legendą.

Na pocieszenie kiedy pozbierałem już do kupy to co zostało z mojego żagla podszedł Julien Taboulet i powiedział, że jest tu już siódmy raz i dopiero raz udało mu się wyjść z całym sprzętem... Kolejna próba nastąpi jednak musze najpierw dojść do siebie :P

P.S. Z mojego żagla nie zostało dużo ale za to mój maszcik Infinity nie przejął się wcale.

Pozdrowienia
Leszek Rutkowski POL-1
(Exocet/Hydrosfera/Infinity/Deemeed/Severne)

Bogo

top